James obudził się w dość dobrym jak na siebie nastroju.
Ramiona Wyatta wydawały mu się coraz wspanialsze, pełne bezpieczeństwa i
miłości. Teraz jednak ze zdziwieniem stwierdził, że jest wyraźnie podniecony. Był
przekonany, że po tamtym strasznym lecie, nigdy już nie uda mu się zaznać
cielesnej przyjemności. Niemniej jednak czuł wyraźnie, że jego penis sterczy
dumnie i nie bardzo wiedział jak się teraz zachować. Zdawał sobie sprawę z tego,
że mężczyzna, który znajduję się tak blisko za chwilę się obudzi. A ta sytuacja
była bardzo krępująca. No i co będzie jak Wyatt postanowi coś z tym zrobić, coś
czego on nie będzie chciał. Nie był przecież do końca pewny czy jak odmówi, to
będzie mógł zostać. Nie mniej jednak uspokajał się, że przecież wspaniały mężczyzna niczego od niego
do tej pory nie żądał.
I gdy już rozluźnił się całkiem poczuł twardy, ogromny członek Wyatta
wbijający mu się w plecy. Znieruchomiał i zacisnął powieki. Musiał przeczekać
ten atak paniki, żeby nic złego się nie stało.
Wyatt obudził się, gdy tylko poczuł, że jego erekcja ociera się o jakieś
ciało. Uśmiechnął się nie otwierając oczu i chciał przysunąć się jeszcze bliżej,
ale coś mu się nie podobało. Ten kto leżał obok, wcale do niego nie lgnął. Nie
reagował na jego dotyk. Znieruchomiał
cały , prawdopodobnie ze strachu.
W końcu odważył się otworzyć oczy i zamarł. Harry skulił się jeszcze
bardziej w sobie i z całej siły starał się powstrzymać drżenie.
-James..Harry - Wyatt podniósł się szybko i dotknął ramienia chłopca- Hej
spokojnie, nic ci nie zrobię - sam do końca nie wiedział co ma powiedzieć.
Przecież jego ciało zareagowało instynktownie, to nie jego wina. Starał się
powstrzymać, ale przyszłość jaką zobaczył i pełen gorących scen sen, jaki miał
w nocy wcale nie pomogły
-Wiem- James w końcu odwrócił się do niego, ale wciąż nie otwierał oczu,
nadal się bał, że kiedy to zrobi nie zobaczy przed sobą Wyatta, tylko wuja i
kompana.
-Skarbie proszę popatrz na mnie - bardzo delikatnie wziął go w ramiona i
głaskał po twarzy. James dopiero po kilku minutach spełnił jego prośbę, ale
jego zielone oczy wciąż były pełne strachu – Wiesz, że to tylko reakcja mojego
ciała na twoją bliskość. To nic nie znaczy.... źle się wyraziłem... gdybyś chciał
owszem znaczyło by wiele, ale tylko gdybyś był gotowy...
-Wyatt... ja nigdy... od tamtego czasu ja nigdy...- zrobił ruch ręką i
dopiero wtedy Wyatt zobaczył, że i Harry boryka się z tym samym problemem co on.
-Skarbie wszystko dobrze- odgarnął mu włosy z czoła. Zdesperowany mężczyzna
z całej siły walczył, żeby nie dotknąć chłopca
-Wyatt... A co jeśli chcę, aby to
coś znaczyło?- Głos Jamesa był tak cichy, że niemal go nie słyszał.
-Harry o czym ty...- był niemal pewny, że się przesłyszał.
-Nie od razu... nie teraz, ale w przyszłości- usiadł obok i przytulił się
do szerokiej piersi blondyna.
-Co tylko zechcesz- pocałował go w czubek głowy i nie mógł przestać się
uśmiechać. Cierpliwość się opłaci, a Harry ufał mu z każdym dniem coraz bardziej-
Zaplanuję randkę na piątek i zobaczymy co się stanie. Pamiętaj do niczego nie
będę cię zmuszał.
-Dziękuję- uniósł głowę i pocałował go w policzek, w tym momencie ktoś
zapuka| do drzwi. Uchyliły się powoli.
-Hej! Przestańcie, co tam robicie? Nie chcę sobie oczu zasłaniać - Chris
miał dość głupią minę i zamknięte oczy.
-Nic nie robimy- James spłonął rumieńcem
-Ok...- popatrzył na nich z uśmiechem- James, mama mówi, że chce żebyś był
w restauracji na 10.. i Wyatt obiecałeś cioci zająć się jedną z jej klas... za
jakieś 30 min- po tych słowach schylił się, unikając lecącej w jego kierunku poduszki,
którą rzucił brat.
-Harry... kurcze, to imię naprawdę lepiej do ciebie pasuje, ale postaram
się.... James nie denerwuj się, mama na pewno znajdzie ci jakieś zajęcie-
posłał mu promienny uśmiech.
-Mogę nawet zmywać- wyszeptał speszony, patrząc w podłogę. Chyba musi na
jakiś czas zrobić sobie przerwę, bo to wszystko dzieje się troszkę za szybko-
Jak wrócisz ze Szkoły Magii to...
-Oczywiście będę tam na ciebie czekał - dał mu całusa w nos i w kocu
postanowił wstać. Chris go wrobił, bo nie zgodził się na nic, ale z bratem policzy
się później. Jak na razie nie mógł zetrzeć z twarzy uśmiechu i już planował randkę,
jakiej Harry nigdy nie zapomni.
Gdy James został sam w pokoju, znów się położył i zamknął oczy. To jak
bardzo jest szczęśliwy bardzo go przerażało. Bał się, że to wszystko jest tylko
snem i za chwilę znowu zostanie sam. I nikt mu nie pomoże. Nawet nie
zorientował się, gdy zaczął płakać, nie był też pewny czemu to robi, po prostu
nie mógł przestać.
Nie zorientował się też, że nie jest sam. Coś lepkiego owinęło się nagle wokół
niego. Nie zdążył nawet krzyknąć. Ogarnęła go ciemność i nie czuł| już nic.
odcinek swietny ale przerywac w takim miejscu to straszne juz sie nie moge doczekac nastepnej czesci
OdpowiedzUsuńzaczełam czytać Twojego Bloga...uważąm że jest znakomity:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na dalszy plan wydarzeń
Harry powinien iść na terapię, bo jeszcze zrobi coś głupiego w chwili paniki. Potrzebuje chyba więcej czasu i sporo miłości żeby przystosować się do nowego otoczenia.
OdpowiedzUsuńWyatt musi uzbroić się w świętą cierpliwość jeśli chce do niego dotrzeć.
"Coś lepkiego"?! Co to jest i dlaczego zepsuło tak uroczy poranek?
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale taaaki milutki ;) (poza końcem rzecz jasna). Dobrze, że Harry ma kogoś kto go nie pośpiesza. Mam nadzieję, że Wyatt zaplanuje romantyczną randkę :)
Weny!
gnose
Sporo uczuć i emocji było pokazanych podczas tego poranka. Harry zaczyna się małymi kroczkami przełamywać, to dobrze, a pełna ciepła i akceptacji postawa Wyatta mu w tym pomaga. Tylko ta końcówka jest bardzo niepokojąca. Pozdrawiam i życzę weny:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak oś opowiadanie suuper. Bardzo jestem ciekaw tego królowie czegoś jak i randki
OdpowiedzUsuńCentaurian
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak cierpliwość się tutaj oplaci, och James coraz bardziej pragnie Wayatta ale boi się cały czas był krzywdzony, żył w strachu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka