wtorek, 16 października 2012

Rozdział 12


James obudził się w dość dobrym jak na siebie nastroju.
Ramiona Wyatta wydawały mu się coraz wspanialsze, pełne bezpieczeństwa i miłości. Teraz jednak ze zdziwieniem stwierdził, że jest wyraźnie podniecony. Był przekonany, że po tamtym strasznym lecie, nigdy już nie uda mu się zaznać cielesnej przyjemności. Niemniej jednak czuł wyraźnie, że jego penis sterczy dumnie i nie bardzo wiedział jak się teraz zachować. Zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna, który znajduję się tak blisko za chwilę się obudzi. A ta sytuacja była bardzo krępująca. No i co będzie jak Wyatt postanowi coś z tym zrobić, coś czego on nie będzie chciał. Nie był przecież do końca pewny czy jak odmówi, to będzie mógł zostać. Nie mniej jednak uspokajał się, że  przecież wspaniały mężczyzna niczego od niego do tej pory nie żądał.
I gdy już rozluźnił się całkiem poczuł twardy, ogromny członek Wyatta wbijający mu się w plecy. Znieruchomiał i zacisnął powieki. Musiał przeczekać ten atak paniki, żeby nic złego się nie stało.

Wyatt obudził się, gdy tylko poczuł, że jego erekcja ociera się o jakieś ciało. Uśmiechnął się nie otwierając oczu i chciał przysunąć się jeszcze bliżej, ale coś mu się nie podobało. Ten kto leżał obok, wcale do niego nie lgnął. Nie reagował na jego dotyk. Znieruchomiał cały , prawdopodobnie ze strachu.
W końcu odważył się otworzyć oczy i zamarł. Harry skulił się jeszcze bardziej w sobie i z całej siły starał się powstrzymać drżenie.
-James..Harry - Wyatt podniósł się szybko i dotknął ramienia chłopca- Hej spokojnie, nic ci nie zrobię - sam do końca nie wiedział co ma powiedzieć. Przecież jego ciało zareagowało instynktownie, to nie jego wina. Starał się powstrzymać, ale przyszłość jaką zobaczył i pełen gorących scen sen, jaki miał  w nocy wcale nie pomogły
-Wiem- James w końcu odwrócił się do niego, ale wciąż nie otwierał oczu, nadal się bał, że kiedy to zrobi nie zobaczy przed sobą Wyatta, tylko wuja i kompana.
-Skarbie proszę popatrz na mnie - bardzo delikatnie wziął go w ramiona i głaskał po twarzy. James dopiero po kilku minutach spełnił jego prośbę, ale jego zielone oczy wciąż były pełne strachu – Wiesz, że to tylko reakcja mojego ciała na twoją bliskość. To nic nie znaczy.... źle się wyraziłem... gdybyś chciał owszem znaczyło by wiele, ale tylko gdybyś był gotowy...
-Wyatt... ja nigdy... od tamtego czasu ja nigdy...- zrobił ruch ręką i dopiero wtedy Wyatt zobaczył, że i Harry boryka się z tym samym problemem co on.
-Skarbie wszystko dobrze- odgarnął mu włosy z czoła. Zdesperowany mężczyzna z całej siły walczył, żeby nie dotknąć chłopca
-Wyatt... A co jeśli chcę,  aby to coś znaczyło?- Głos Jamesa był tak cichy, że niemal go nie słyszał.
-Harry o czym ty...- był niemal pewny, że się przesłyszał.
-Nie od razu... nie teraz, ale w przyszłości- usiadł obok i przytulił się do szerokiej piersi blondyna.
-Co tylko zechcesz- pocałował go w czubek głowy i nie mógł przestać się uśmiechać. Cierpliwość się opłaci, a Harry ufał mu z każdym dniem coraz bardziej- Zaplanuję randkę na piątek i zobaczymy co się stanie. Pamiętaj do niczego nie będę cię zmuszał.
-Dziękuję- uniósł głowę i pocałował go w policzek, w tym momencie ktoś zapuka| do drzwi. Uchyliły się powoli.
-Hej! Przestańcie, co tam robicie? Nie chcę sobie oczu zasłaniać - Chris miał dość głupią minę i zamknięte oczy.
-Nic nie robimy- James spłonął rumieńcem
-Ok...- popatrzył na nich z uśmiechem- James, mama mówi, że chce żebyś był w restauracji na 10.. i Wyatt obiecałeś cioci zająć się jedną z jej klas... za jakieś 30 min- po tych słowach schylił się, unikając lecącej w jego kierunku poduszki, którą rzucił brat.
-Harry... kurcze, to imię naprawdę lepiej do ciebie pasuje, ale postaram się.... James nie denerwuj się, mama na pewno znajdzie ci jakieś zajęcie- posłał mu promienny uśmiech.
-Mogę nawet zmywać- wyszeptał speszony, patrząc w podłogę. Chyba musi na jakiś czas zrobić sobie przerwę, bo to wszystko dzieje się troszkę za szybko- Jak wrócisz ze Szkoły Magii to...
-Oczywiście będę tam na ciebie czekał - dał mu całusa w nos i w kocu postanowił wstać. Chris go wrobił, bo nie zgodził się na nic, ale z bratem policzy się później. Jak na razie nie mógł zetrzeć z twarzy uśmiechu i już planował randkę, jakiej Harry nigdy nie zapomni.

Gdy James został sam w pokoju, znów się położył i zamknął oczy. To jak bardzo jest szczęśliwy bardzo go przerażało. Bał się, że to wszystko jest tylko snem i za chwilę znowu zostanie sam. I nikt mu nie pomoże. Nawet nie zorientował się, gdy zaczął płakać, nie był też pewny czemu to robi, po prostu nie mógł przestać.
Nie zorientował się też, że nie jest sam. Coś lepkiego owinęło się nagle wokół niego. Nie zdążył nawet krzyknąć. Ogarnęła go ciemność i nie czuł| już nic.

7 komentarzy:

  1. odcinek swietny ale przerywac w takim miejscu to straszne juz sie nie moge doczekac nastepnej czesci

    OdpowiedzUsuń
  2. zaczełam czytać Twojego Bloga...uważąm że jest znakomity:)
    pozdrawiam i czekam na dalszy plan wydarzeń

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry powinien iść na terapię, bo jeszcze zrobi coś głupiego w chwili paniki. Potrzebuje chyba więcej czasu i sporo miłości żeby przystosować się do nowego otoczenia.
    Wyatt musi uzbroić się w świętą cierpliwość jeśli chce do niego dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Coś lepkiego"?! Co to jest i dlaczego zepsuło tak uroczy poranek?
    Rozdział krótki, ale taaaki milutki ;) (poza końcem rzecz jasna). Dobrze, że Harry ma kogoś kto go nie pośpiesza. Mam nadzieję, że Wyatt zaplanuje romantyczną randkę :)
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  5. Sporo uczuć i emocji było pokazanych podczas tego poranka. Harry zaczyna się małymi kroczkami przełamywać, to dobrze, a pełna ciepła i akceptacji postawa Wyatta mu w tym pomaga. Tylko ta końcówka jest bardzo niepokojąca. Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak oś opowiadanie suuper. Bardzo jestem ciekaw tego królowie czegoś jak i randki



    Centaurian

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, tak cierpliwość się tutaj oplaci, och James coraz bardziej pragnie Wayatta ale boi się cały czas był krzywdzony, żył w strachu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń