James znalazł się nagle w
jakiejś wilgotnej, ciemnej jaskini. Jedyne światło jakie było widoczne, przenikało
przez szpary między kamieniami, blisko sufitu. Słyszał też kapanie wody i było
mu zimno.
W oczach momentalnie zaszkliły
łzy. A przecież tego nie chciał, wiedział, że jest silny, pokonał już przecież
tyle przeciwności losu. Wiele osiągnął i to całkiem sam. Teraz jednak było inaczej,
bo zaczął tęsknić za Wyattem i chciał teraz być obok niego. Uczucie bezsilności
potęgował jeszcze fakt że nie mógł się ruszać i nic nie widział. Na szczęście
nie wyczuł nikogo w pobliżu.
Wyatt wyszedł spod prysznica
jeszcze bardziej zadowolony niż wcześniej. Jego Harry zgodził się na randkę, a
on miał wspaniały pomysł. Miał też nadzieje, że uda mu się troszkę do niego
zbliżyć. Nawet jeśli nie fizycznie, to da mu powód do większego zaufania. Może
tym razem podzieli się z nim jakimiś szczęśliwymi wspomnieniami. Oczywiście
miał jeszcze jeden powód do zadowolenia. Wcześniej nie chciał robić sobie
dobrze. Czuł się nie zbyt komfortowo po tym czego się dowiedział o przeszłości
chłopaka.
Nie mniej jednak dziś zrobił
to z przyjemnością, mając przed oczami zgrabne ciało Harrego , to jak wspaniale
jego blada skóra kontrastowała z jego
opaloną. Nie mógł też zapomnieć jego zapachu. Doszedł więc szybciej niż
kiedykolwiek przedtem i teraz już ubrany z uśmiechem wszedł do sypialni.
-Harry? – zawołał. Chłopaka
jednak nigdzie nie było. Rozejrzał się po pokoju i ogarnęła go panika, gdy
zobaczył, że zostawił ubrania tam gdzie były. Harry wczoraj przygotował
odpowiedni strój na pierwszy dzień pracy- James!- Wybiegł z sypialni i pobiegł
na strych, prosząc w duchu wszystkie moce, by chłopak był jednak w domu
-Wyatt co się...- Pheobe
zamilkła i usiadła na najbliższym fotelu- Spokojnie kochanie nawet ja nie mogę
oddychać- ale nie było jej do śmiechu.
-Ciociu James zniknął... ja
tyko wyszedłem pod prysznic. Wiem, że coś go porwało nie wiem tylko...- Pheobe
podeszła do niego i położyła mu rękę na ramieniu.
-Nic się nie martw, znajdziemy
go. Weź Księgę, a ja zobaczę czy będę mieć jakąś wizję - wyszła ze strychu ze
zmartwioną miną, w myślach przywołując męża, może jego zdolności się przydadzą.
Wyatt wziął Księgę drżącymi
rękami i próbował się uspokoić. Zabrał jeszcze mapę i kryształy, gdyby cioci
się nie udało i przeniósł się do sypialni.
Mimo, że starał się być silny,
nie bardzo mu to wychodziło. Mógł się przecież wtedy pośpieszyć. Ciekawą rzeczą
było, że Harry się nie bronił, nie widać było żadnych śladów walki.
-Przykro mi - Pheobe smutno pokręciła
głową.
-Ale jak...- usiadł na
podłodze i na chwile ukrył twarz w dłoniach. Tyle mocy i taka bezsilność-
Musimy go znaleźć- zaczął się robić zły, a to nigdy nie pomagało.
-Znajdziemy go- odezwał się
Coop
-Masz jakiś pomysł?- Zapytał
go podając Pheobe kryształ.
-Usiądź- pomógł mu wstać i
zaprowadził na łóżko- Zamknij oczy i skup się na Jamesie- uśmiechał się do
niego delikatnie. Jako Kupidyn dobrze wiedział co zrobić zwłaszcza widząc aurę
miłości wokół młodego krewnego
-Tak?- Wyatt również
uśmiechnął się mimowolnie, jego wujek i tata mieli ten sam kojący wpływ na ludzi.
- Postaraj się go wyczuć...
Wyatt jesteś wpół Duchem Światłości użyj tego... a jeśli to nie pomoże, to użyj
większego daru mojego daru- przez chwilę nic się nie działo. Pheobe też nic nie
znalazła. I nagle kryształ powędrował w stronę widniejącego na mapie parku, a
Wyatt otworzył oczy.
-Ciociu nie mów nikomu-
powiedział i zniknął.
-Miłość- Coop uśmiechnął się
do żony i usiadł obok niej.
-Powinniśmy mu pomóc- powiedziała.
-Nie. Daj mu się wykazać, to
ważne- pocałował ją i przenieśli się do swojego domu.
Wyatt przez ciemność stracił
na chwilę pewność siebie. Ale przypomniał sobie o swoich mocach i nagle cała
jaskinia zabłysła światłem.
W kącie leżało coś wielkości Harrego.
Jakby kokon. Najdziwniejsze było, że demona nigdzie nie było. Tym jednak nie
będzie się przejmowa|
-Harry- ukląkł przy nim-
Skabie trzymaj się, już cię z tego wyciągnę- dotknął jego twarzy bo tylko to
było jeszcze widoczne. Zielone oczy pełne strachu i bezsilności. Wyatt dobrze
znał to uczucie.
Niestety nie udało mu się, chociaż
używał wielu zaklęć i mocy jaką miał.
-Tato!- Krzyknął z rezygnacją.
-Wyatt co się stało?- Głos za
nim należał do Leo.
-Nic nie działa- powiedział
tym samym głosem jak gdy był dzieckiem i nie potrafił się przenieść był
zawiedziony, zły, smutny i zawstydzony
-Twoje moce są połączone z
twoimi emocjami- mężczyzna położył synowi rękę na ramieniu- Harry jest już
bezpieczny
-Masz racje- raz jeszcze
położył ręce na kokonie i wtedy... zaczął topnieć, a Harry powoli się poruszać.
-Wyatt- to było pierwsze słowo
jakie wypowiedział i rzucił się mu w ramiona płacząc cicho.
-Już spokojnie jestem przy
tobie - szeptał mu do ucha- Wiesz co to było?
-Nie przepraszam- James chciał
jak najszybciej się stąd wydostać
-To nic, demon cię nie
skrzywdził, to najważniejsze- pocałował go w czoło.
-Ale...- zaczął.
-James byłeś przynętą... więc
pojawi się w domu idziemy- wtrącił się Leo i zniknął. Wyatt z ukochanym w
ramionach podążył za ojcem.
-Nie wiem czemu....- Zaczął
James, gdy znów znaleźli się w sypialni.
-To nic. Nie musisz już
walczyć- dotknął jego policzka- Jesteś zziębnięty. Może weźmiesz kąpiel-
uśmiechnął się z czułością.
-Tak- i James odwzajemnił
uśmiech- A co z...
-Zadzwonię do mamy tata i tak
jej powie- lekko popchnął go w stronę łazienki- A ja zrobię ci coś do jedzenia
jesteś stanowczo za chudy
-Dziękuję- raz jeszcze się do
niego przytulił- Wiesz śniło mi się że braliśmy ślub- wyszeptał i w mgnieniu
oka zniknął w drugim pomieszczeniu.
-I tak się stanie- Wyatt
zastanawiał się czy to był zwykły sen czy i on domyśla się ich przyszłości. Na
razie jednak musiał o niego zadbać, żeby się nie rozchorował, bo przecież czeka
na nich randka.
już się nie mogłam doczekać tego opowiadania a Wyatt wspaniale ocalił Harrego
OdpowiedzUsuńBiedny Harry przyciąga kłopoty jak magnes opiłki. Nie zdążył się nawet zaaklimatyzować w nowym miejscu, a już go ktoś zaatakował.
OdpowiedzUsuńDla mnie niejasna jest ta sprawa z darami. Oglądałam tylko kilka odcinków filmu i dlatego nie mam pojęcia o co chodzi.
Wyatt jako bohater na pewno zrobił odpowiednie wrażenie i mocno zaplusował u chłopaka.
Oj tak zgadzam się z Biancą, Harry to radar na kłopoty hihi, ale bez tego nie byłoby tak ciekawie prawda?
OdpowiedzUsuńRandka,, mhm no no, ciekawa jestem co takiego Wyatt wymyślił :)
Ale pewnie niedługo się dowiem,, pisz szybciutko;3
Twoja Maru;*
AAWWWWWW ^-^
OdpowiedzUsuńTo takie slodkie rozdział jak zwyklae cudny. Przesyłam Eliksir Weny i chcę nowe rozdziały . Twoja na zawsze oddana
~Niebieska
Co za wredota porwała Harrego?! Mam nadzieję, że Wyatt się z nią rozprawi! Oczywiście po tym jak zajmie się swoim ukochanym ;)
OdpowiedzUsuńDuuużo weny:)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, uff uratowali go, to było przepiękne... Wayatt tak bardzo martwił się o Harrego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka