Gdy Harry wpadł do kuchni ucieszył się trochę, że jest w domu
tylko najbliższa rodzina Wyatta, a nie wszystkie jego ciotki z ich dziećmi i
mężami. Mimo że bardzo ich lubił, to wciąż jeszcze był bardzo niepewny i bał
się tłumów.
-James, mam nadzieje, że będzie ci smakowało- uśmiechnęła się
Piper.
-Na pewno- odwzajemnił uśmiech, usiadł na wolnym krześle i
popatrzył na Wyatta, który właśnie wszedł do kuchni. Mężczyzna patrzył na niego
z miłością i spokojem w oczach. Omiótł spojrzeniem całą swoją rodzinę i w końcu
bez słowa usiadł obok Harrego.
- Pomożesz mi w lekcjach?- Zapytała Mel.
-Oczywiście, że tak- blondyn uśmiechnął się do siostry ponad
głową ukochanego.
-Piper, czy ja jutro mogę jeszcze raz spróbować- zapytał
James cicho.
-Oczywiście wiem, że dziś to nie była twoja wina- nie mogła
się powstrzymać przed uśmiechem za każdym razem, gdy patrzyła na małego
bruneta.
-No właśnie co to był za demon?- Odezwał się Chris.
-Nie wiemy- Wyatt ujął Jamesa za rękę i uściskał
pocieszająco- Ale jeśli chcesz się tym zająć, to podam ci szczegóły.
-Pewnie że tak- młodszy z braci popatrzył na starszego ze
dziwieniem- A ty nie jesteś ciekawy kto zaatakował twojego chłopaka?
-Oczywiście!- Wyatt popatrzył na Chrisa z wściekłością i
trochę z poczuciem winy.
-Wyatt- James położył mu rękę na ramieniu- Pomogę Chrisowi w
poszukaniu demona, a ty pomóż Mel i....- zbliżył usta do ucha mężczyzny i
wyszeptał – Myślę, że dziś możemy pójść na tą randkę tylko daj mi 2 godziny,
żeby wszystko przygotować i przed wejściem do sypialni zasłoń oczy- Wyatt na te
słowa przełknął głośno ślinę i zacisnął pięści, żeby nie zrobić czegoś czego
będzie bardzo żałował. Oczami wyobraźni widział trochę za dużo i w nawet najśmielszych snach nie śmiał nawet
marzyć, że to co teraz widzi mogło by być prawdą.
-Dobrze skarbie- uśmiechnął się do niego i pocałował w
policzek. Harry pięknie się zarumienił, odsunął od mężczyzny i spuścił wzrok na
swój talerz zawstydzony i zmieszany.
Mel uśmiechnęła się pod nosem. Taki szwagier bardzo jej
odpowiadał. James był może trochę za bardzo nieśmiały, ale ona go jeszcze
rozrusza. Ona i jej kuzynki już o tym rozmawiały. I nagle wpadła na pomysł.
-James może pójdziesz z nami..ze mną i kuzynkami w piątek do
klubu?- Zapytała dziewczyna z uśmiechem.
-Sam nie wiem.... może... Wyatt?- Popatrzył na mężczyznę z
pytająco.
-James jeśli chcesz iść z dziewczynami ja nie widzę problemu-
raz jeszcze ścisnął go za rękę i uśmiechnął się do rumieniącego się chłopaka.
Harry zastanawiał się przez chwilę. Nigdy nie był w klubie i może był to dobry
pomysł. Powoli zaczął odzyskiwać życie, a dziewczyny były bardzo miłe i chciał
się im przypodobać.
-Chętnie pójdę- zdecydował po kilku chwilach i uśmiechnął się
do Melindy.
-Super... Będziemy się bawić tylko w naszym gronie- I już
wyciągnęła komórkę, by napisać do reszty
rodziny.
-Mel nie przy stole- upomniał ją tata.
-Przepraszam- uśmiechnęła się do Leo, ale dokończyła pisanie
i dopiero wtedy odłożyła telefon.
-Kochanie pomożesz mi w sprzątaniu- Piper zwróciła się do
męża, musiała z nim porozmawiać bez dzieci, a to była najlepsza wymówka.
-Oczywiście- mężczyzna wstał i zabrał puste talerze po czym
wyszedł z jadalni za żoną.
-Wyatt chodź mam dużo z fizyki- Mel zwróciła się do najstarszego brata, a Chris
już czekał przy drzwiach na Jamesa. Był bardzo ciekawy co to za demon, ale
chyba tylko on. Co było dość dziwne w tej rodzinie.
-James, podaj mi jak najwięcej szczegółów może szybko go
znajdziemy- zwrócił się do chłopaka, gdy ten do niego podszedł.
-Z przyjemnością- uśmiechnął się do niego i w jego zielonych
oczach na chwilę pojawił się psotny ognik nie czekając na nic złapał Chrisa za
rękę i nagle zniknęli z cichym trzaskiem.
-Co to było?- Zapytał czarodziej, gdy znaleźli się na
strychu.
-Teleportacja my tak się przenosimy- usiadł na fotelu.
-Nie lubię - mruknął Chris i wziął Księgę Cieni do ręki.
-Ja też nie lubię - przyznał James z uśmiechem- A więc....
Godzinę później James i Chris w końcu skończyli identyfikację
demona, co jednak nic im nie dało, bo okazało się, że nie mogli go znaleźć.
-Może był tylko jeden- z nadzieją w głosie powiedział James.
-Może...- westchnął - Jeśli nie zaatakuje za dwa dni to daję
temu spokój- ziewnął- Dobranoc – i zniknął. James uśmiechnął się lekko i też
udał się na dół.
Zatrzymał się jednak przed sypialnią. Zamknął oczy i zaczął
mruczeć po cichu jakieś słowa.
Kilka chwil później z nadzieją otworzył drzwi i uśmiechną|
się z zadowoleniem.
Wszystko było perfekcyjnie w każdym detalu. Wszedł do pokoju
i rozebrał się do bokserek. Pozostało mu tylko czekać na Wyatta.
Prawie godzinę później jasnowłosy mężczyzna z bijącym
sercem stanął przed drzwiami swojej
sypialni i wziął kilka głębokich uspokajających oddechów.
W końcu bardzo powoli wszedł do środka. To co zobaczył
przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Cały jego pokój zniknął, a na jego miejscu pokazała się
polana z gorącymi źródłami otoczona pięknym widokiem gór, wszędzie były
porozwieszane lampiony. I nawet odgłosy i zapach nocy był jak prawdziwy. Ale
nie to przykuło jego największą uwagę.
To Harry, który spał w jednym ze źródełek, ubrany tylko w
same bokserki. A jego mokre ciało wyglądało bardzo kusząco. Ciemne mokre włosy
opadły mu na policzki.
-Jesteś już- wyszeptał Harry nie otwierając oczu, gdy ten się
do niego zbliżył.
-Wybacz myślałem, że śpisz - kucnął obok i uśmiechnął się,
gdy poczuł zapach wydobywający się z wody. Jaśmin, jego ulubiony.
-Tylko odpoczywam- chłopak otworzył oczy- Dołączysz do mnie?
-Harry....- nie był przekonany czy to najlepszy pomysł, jak
miał się niby powstrzymać. Ale jedno spojrzenie tych pięknych oczu wystarczyło
by zmiękł- Oczywiście, że tak- podjął
decyzje i rozebrał się chyba szybciej niż kiedykolwiek. Jednocześnie próbował
powstrzymać pożądanie.
Harry obserwował mężczyznę z wody i uśmiechał się lekko.
Wyatt był bardzo przystojny i tak bardzo mu się podobał. Dziś już podjął
decyzję. Ufał mu i chciał zobaczyć jak to jest być kimś kogo się kocha? Tak kochał blondyna, ale
nie chciał mu jeszcze tego mówić. Niech się trochę pomęczy.
Wyatt zanurzył się w gorącej wodzie i od razu przymknął oczy,
było bardzo przyjemnie, a on miał wymówkę, by nie patrzeć na chłopaka. Tylko że
jego plan spalił na panewce, gdy poczuł
na kolanach ciężar i ciało Jamesa przy swoim.
-Harry?- Spojrzał na niego ze zdziwieniem
-Może... ja...- wziął głęboki oddech- Chciałbym, żebyś mnie
troszkę dotknął.
-Skarbie...- westchnął - A co byś chciał. Musisz mi to
powiedzieć- trzymał jego głowę między swoimi dłońmi i patrzył mu głęboko w
oczy.
-Sam próbowałem, ale chyba nie umiem- spojrzał na swojego
penisa- Bo on powinien twardnieć, a mój tego nie robi...
-Tylko powiedz kiedy mam przestać – pocałował Harrego namiętnie, ale lekko i jedna z jego
rąk bezwiednie powędrowała w stroną bokserek, ale nie odważył się ich zdjąć, na
to było za wcześnie. Materiał i tak był bardzo cienki, że gdy tylko musnął
palcami to miejsce ciało chłopaka zadrżało i przywarł do niego jeszcze
ciaśniej- Spokojnie- szepnął mu do ucha i objął go.
-Poczułem- Harry był zaskoczony. Położył głowę na ramieniu
mężczyzny i zaczął lizać jego ciepłą skórę.
Wyatt gładził jasną skórę chłopca. Sam był bardzo podniecony
dlatego odsunął jego biodra od swojego nie chciał go wystraszyć.
Bardzo delikatnie dotykał krocza Harrego i sam uśmiechał się
gdy penis zaczął reagować. Był dobrze obdarzony, ale to nie było najważniejsze.
Wyatt całował ramiona i szyję chłopaka. Nie spieszył się. Harry zaczął
reagować, cicho jęczeć, i kręcić się na jego kolanach.
-Wyatt- szepnął mu do ucha i odchylił głowę do tyłu
odsłaniając zaróżowioną klatkę piersiową. Sutki miał twarde i ciemne. Kuszące.
Mężczyzna nie mógł się powstrzymać żeby ich nie polizać.
Gdy tylko dotknął j językiem ciało Harrego stężało. Z jego
gardła wydobył się okrzyk. Erekcja ukazała się w pełnej okazałości. A Wyatt
bardzo delikatnie przeniósł swoją dłoń na jego jądra. Ustami wbił się w usta
chłopaka i przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej
-Kochanie dojdź. Chcę to zobaczyć- przygryzł mu płatek ucha.
Ścisnął czubek nabrzmiałego penisa i w tym momencie Harry doszedł z imieniem
kochanka na ustach- Jesteś wspaniały- Wyatt całował go po twarzy odgarnął mu
włosy z czoła. Uśmiechał się.
-Dziękuję - Harry popatrzył mu w oczy z wdzięcznością i
wtulił się w niego
-Podobało ci się?- Wyatt był trochę zdenerwowany, bo może
tylko jemu było dobrze.
-Bardzo- pocałował go w policzek. Nagle wszystko zniknęło i
znaleźli się w łóżku- Ale ty...
-Ci.. – położył mu palec na ustach- To było dla ciebie, a i
mi było wspaniale jak tobie - przykrył ich kocem i przytulił - Śpij już kochanie.
-Dobranoc- pocałował go w ramie i zamknął oczy. Harry był
wykończony, ale zasnął z uśmiechem na twarzy.
Wyatt wpatrywał się w ukochanego z uśmiechem. Głaskał go po
twarzy , ramionach. Sam był jeszcze bardzo podniecony i musiał coś z tym
zrobić. Gdy upewnił się że chłopak śpi głęboko. Opuścił cieple posłanie i udał
się do łazienki.
Tam nie mógł pozbyć się sprzed oczu widoku dochodzącego
ukochanego i sam skończył szybciej niż by tego chciał.
Harry przebudził się
na kilka sekund potniej, gdy Wyatt wrócił do łóżka i przywarł do niego z całej
siły, koszmary zaczęły ustępować miejsca szczęśliwym snom.
Harry naprawdę się postarał i stworzył romantyczny zakątek na potrzeby ich randki.Podziwiam Wyatta za jego opanowanie i świętą cierpliwość. Mało kto w takich okolicznościach by się na to zdobył. Bardzo słodki rozdział.
OdpowiedzUsuńHarry wrescie sie przemógł i stworzył romantyczna chwile dla siebie i Wyatta wspaniale oby tak dalej
OdpowiedzUsuńHarry, takie niewinny i kruchy, odważył się w końcu i coś mi się zdaje, że po takim przeżyciu sam zacznie łaknąć więcej dotyku ^^
OdpowiedzUsuńWeny kochana...
Twoja Maru;3
Co za randka ;) Dobrze że Wyatt nie naciska. Harry sam kroczek po kroczku oddaje mu się coraz bardziej. I to mi się podoba!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa wypadu Harrego, Mel i reszty do klubu. Mam nadzieję, że go tam nie zamęczą;)
gnose
Harry coraz swobodniej czuje się z rodziną Wyatt'a, a i co najważniejsze zaczyna przełamywać swoje lęki. Szczera miłość i akceptacja potrafią dużo zdziałać. Oj wyście do klubu może być ciekawe:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny:)
Niesamowity rozdział, przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale internet mi na złość robi i już trzeci raz układam treść od nowa. Cieszę się, że Harry klimatyzuje się z rodziną Waytta i coraz lepiej się z nimi dogaduje. Nie mogę się doczekać imprezy z Mel, to pewnie będzie niesamowite wydarzenie;p Coś mi się wydaje dziwne, że to był tylko jeden, samotny demon, ale czekam na rozwój akcji. Miło, że Potter obdarza swojego, że tak powiem, towarzysza coraz większym zaufaniem, a scena końcowa zdecydowanie super:) Heh, sama bym chciała się znaleźć w takim miejscu, jak ta iluzja, którą stworzył Potter;)
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zwykle świetny Sol;)
Pozdrawiam i weny Ci życzę:))
Caathy.x1
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Harry zaczyna ufać swojemu towarzyszowi, piękna scenerie stworzył na potrzeby randki ale cieszę się że Wayatt zachował opanowanie Harrego tak super...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka