poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 15


Wyatt znalazł się w miejscu, którego nie poznawał. Ale na pewno był gdzieś na Górze. Taką miał przynajmniej nadzieje.Zwykle miejsce wyglądało tak samo, kilka kolumn, ławki i mgła. Teraz rosły tu jeszcze drzewa i to go zdziwiło.
                    Gdzie my jesteśmy?- Zapytał chłopak trochę zirytowany. Powinien być teraz z Harrym, a nie ze Starszymi nie wiadomo po co.
                    Wiesz gdzie- Starszy uśmiechnął się do niego ciepło.

                    Tak- przyznał - Ale po co mnie tu wezwałeś.

                    To ma związek z twoim małym czarodziejem....

                    Co mu grozi?!- Nie wezwali by go z innego powodu.

                    Wyatt, przed Harrym ciężka próba i dlatego otrzymasz od nas dodatkową pomoc.

                    Czemu ja, a nie Harry?- Czegoś tu nie rozumiał.

                    Wysłaliśmy go do ciebie nie bez przyczyny. To co pokazał ci Leo to tylko jedna z możliwości, ale musisz go chronić. Za wszelką cenę....

                    Oczywiście. Wszyscy tu to wiecie- Wyatt był zirytowany i zaczął bać się, Starsi robią z czegoś dużą sprawę.

                    Wyatt muszę wiedzieć, czy jesteś w stanie zginąć dla niego- Starszy popatrzył na niego poważnie i jakby ze smutkiem- Jeśli nie jesteś pewny, że zrobisz dla niego wszystko... jeśli masz chociaż najmniejsze wątpliwości. Harry jest dla nas bardzo ważny, dla naszego świata...

                    Zabije i zginę dla niego- Chłopak był pewny i w jego głosie nie było wahania

                    Dobrze - Starszy uśmiechnął się znów łagodnie - Harry będzie z tobą szczęśliwy. Dobrze wybraliśmy

                    Co go czeka?- Zapytał - On już tyle przecierpiał.

                    Wiemy, ale jest silny. A teraz chodź ze mną- ruszył wolnym krokiem przed siebie,  a Wyatt poszedł za nim. Teraz stali przed jakimś zakapturzonym zgromadzeniem.

-Witajcie- odezwa| się Starszy i kilkoro osób zwróciło się do nich- To jest ten młody mężczyzna, który ma się zaopiekować Harrym.

-W końcu możemy się spotkać twarzą w twarz- jedna z postaci podeszła do niego i ściągnęła kaptur- Jestem Lilly  Potter- Kobieta była piękna, miała takie same oczy jak Harry, długie rude włosy i jasną cerę.
     Pani jest mamą Harrego - wyszeptał Wyatt.
   Tak- uśmiechnęła się do niego- A to jest James- druga postać podeszła bliżej. Tym razem niemal patrzył na swojego Harrego, tylko że mężczyzna był opalony wyższy i miał błękitne oczy.

     Dzień dobry- mężczyzna próbował  być groźny, ale wesołe iskierki igrały w jego oczach i po kilku chwilach roześmiał się serdecznie i uściskał Wyatta- Pomóż naszemu synowi. Czeka na niego najtrudniejsze zadanie w życiu.

  Pomogę - obiecał mając łzy w oczach- Ale co się dzieje?

    Czekaj na znaki- odezwał się Starszy- Chodźmy już- położył dłoń na ramieniu Wyatta i powoli pokierował go dalej.

  jakie znaki?- Chciał wiedzieć chłopak.
- Teraz to nie istotne- stanęli gdzieś na środku zamglonej polany- Skup myśli na Harrym i zamknij oczy- co Wyatt zrobił bez wahania i czuł nagle, że opływa go fala przyjemnego ciepła, to jednak skończyło się po chwili i przeszło go lodowate zimno, następnie głowa zaczęła mu pękać- Teraz jesteś całkiem gotowy. Wracaj na ziemię i nie mów mu o niczym, jeszcze nie pora.
Wyatt oczywiści chciał o coś zapytać ,ale Starszy machnął ręką i chłopak stał teraz z otwartą buzią na środku własnej sypialni. Zauważył, że nie upłynęło zbyt dużo czasu i nikt nie zauważył, że zniknął.

-Wyatt?- Z łazienki wyszedł Harry- Coś się stało?- Podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Ten niewinny gest zdawał się teraz mężczyźnie czymś bardzo erotycznym i niemal odruchowo przygarnął chłopaka do siebie i złączył ich usta w pocałunku. Nie był to jednak taki pocałunek jak zwykle trochę niewinny i nieśmiały. Tym razem Wyatt po prostu trochę brutalniej wsadził Harremu język do buzi, co ten przyjął tylko z lekkim mruknięciem i objął go mocniej za szyję.

-Hej wujek...- Mel wpadła do pokoju bez pukania- O... to ten ja...- dziewczyna spłonęła rumieńcem i wyszła, ale nastrój prysł i obaj oderwali się od siebie spłoszeni

-Harry przepraszam- Wyatt popatrzył z góry na chłopaka, który wpatrywał się w niego roziskrzonymi oczami, był zarumieniony i miał zaczerwienione usta.

-Dziękuję- wyszeptał na to i wtulił się w jego pierś- nie traktujesz mnie inaczej mimo że wiesz o wszystkim.

-Skarbie- kucnął przed nim- Zasługujesz, żeby traktować cię nawet lepiej niż normalnie i to będę robił.

-Cieszę się- Harry znów się uśmiechnął- To jutro chcę cię gdzieś zaprosić.
-Ty mnie?- Wyatt popatrzył na niego rozbawiony.
-Tak- chłopak był zdeterminowany i taką też miał minę.
-Dobrze- pocałował go w policzek- A teraz chodź, zobaczymy co chcą i pójdę z tobą do tego sklepu.

-Sam to zrobię - i umknął przed ramieniem Wyatta, bo ten już chciał go zagarnąć. Wybiegł z pokoju ze śmiechem.
Mężczyzna też nie mógł powstrzymać śmiechu. Harry zadziwiał go coraz bardziej i to z dnia na dzień. Jego zmienne nastroje to było coś wspaniałego i fascynującego za razem. Nie mógł się doczekać, aż odkryje je wszystkie i wie, że będzie miał na to całe życie i zrobi to bardzo dogłębnie.

6 komentarzy:

  1. Ehh,Starsi jak zwykle marudni i tajemniczy. Pogadali, postękali, a my nadal nie wiemy o co im chodzi. Biedny Wayatt pewnie też. Taki słodki całus a tu smarkula się wpakowała. Chłopak powinien wygłosić jakąś pogadankę o kulturze na co dzień dla całej rodziny.Najlepiej przy obiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. jestem ciekawa jakie to jest niebezpieczeństwo i co musi zrobic Wayatt żeby był szczęśliwy z Harrym

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo tajemniczy rozdział:) Strasznie zaciekawiło mnie to, co mówili Starsi. Co znów grozi Harry'emu? Jakich znaków ma wypatrywać Waytt? Strasznie dużo tajemnic, co sprawia, że kolejne rozdziały czyta się z jeszcze większą ciekawością. Szczerze się uśmiechnęłam, jak dotarłam do momentu chłopaka z Lily i Jamesem. W sumie zastanawiam się w jakiej postaci oni tam byli? Czy były to duchy, chociaż mało prawdopodobne bo pisałaś, że Waytt rozpoznał kolor oczu Harry'ego u jego matki, a duchy są przezroczyste, więc raczej skłaniam się do wersji, że były bardziej materialne... Ludzkie? Tak, chyba tak:) Widzę, że Pottera czeka jeszcze jedna, ciężka próba, normalnie nie mogę się doczekać, co tutaj wymyślisz:) Brutalny pocałunek... Mmm... Ciekawe, kiedy zielonooki się przełamie... Widać, że Waytt jest bardzo opiekuńczy w stosunku do niego i darzy go jakimś uczuciem, więc może niedługo były Gryfon na tyle mu zaufa, że ich stosunki się rozwiną...? :D Zastanawia mnie, czy kiedyś w niedalekiej, albo dalekiej przyszłości opowiadania, nastąpi spotkanie Harry'ego z kimś z czarodziejskiej Anglii. No nic, trzeba mi tylko czekać na nowy rozdział, żeby się tego dowiedzieć:)
    Super notka, weny Ci życzę i czekam z niecierpliwością na kolejną notkę:)
    Pozdrawiam, Caathy

    OdpowiedzUsuń
  4. COś strasznego się szykuje, oj Sol Sol,, nie ładnie,,
    zginąć za Harry'ego? Co go czeka? co się stanie?
    Pisz szybciutko błagam ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. No to pierwsze spotkanie z teściami Wyatt ma już za sobie ;) Oby dotrzymał słowa i zaopiekował się Harrym.
    Ciekawe czego chce nasza wesoła rodzinka;) Mam nadzieję, że to coś ważnego. W końcu przerwali taką uroczą scenkę.
    Weny.
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, ciekawe co jeszcze go czeka, ale tak ma teraz wsparcie całej tej rodzinki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń