Wyatt znalazł się w miejscu, którego nie poznawał. Ale na
pewno był gdzieś na Górze. Taką miał przynajmniej nadzieje.Zwykle miejsce wyglądało tak samo, kilka kolumn, ławki i mgła.
Teraz rosły tu jeszcze drzewa i to go zdziwiło.
– Gdzie my jesteśmy?- Zapytał chłopak trochę zirytowany. Powinien być teraz z Harrym, a nie ze Starszymi nie wiadomo po co.
–
Wiesz gdzie- Starszy uśmiechnął się do niego
ciepło.– Gdzie my jesteśmy?- Zapytał chłopak trochę zirytowany. Powinien być teraz z Harrym, a nie ze Starszymi nie wiadomo po co.
– Tak- przyznał - Ale po co mnie tu wezwałeś.
– To ma związek z twoim małym czarodziejem....
– Co mu grozi?!- Nie wezwali by go z innego powodu.
– Wyatt, przed Harrym ciężka próba i dlatego otrzymasz od nas dodatkową pomoc.
– Czemu ja, a nie Harry?- Czegoś tu nie rozumiał.
– Wysłaliśmy go do ciebie nie bez przyczyny. To co pokazał ci Leo to tylko jedna z możliwości, ale musisz go chronić. Za wszelką cenę....
– Oczywiście. Wszyscy tu to wiecie- Wyatt był zirytowany i zaczął bać się, Starsi robią z czegoś dużą sprawę.
– Wyatt muszę wiedzieć, czy jesteś w stanie zginąć dla niego- Starszy popatrzył na niego poważnie i jakby ze smutkiem- Jeśli nie jesteś pewny, że zrobisz dla niego wszystko... jeśli masz chociaż najmniejsze wątpliwości. Harry jest dla nas bardzo ważny, dla naszego świata...
– Zabije i zginę dla niego- Chłopak był pewny i w jego głosie nie było wahania
– Dobrze - Starszy uśmiechnął się znów łagodnie - Harry będzie z tobą szczęśliwy. Dobrze wybraliśmy
– Co go czeka?- Zapytał - On już tyle przecierpiał.
– Wiemy, ale jest silny. A teraz chodź ze mną- ruszył wolnym krokiem przed siebie, a Wyatt poszedł za nim. Teraz stali przed jakimś zakapturzonym zgromadzeniem.
-Witajcie- odezwa| się Starszy i kilkoro osób zwróciło się do nich- To jest ten młody mężczyzna, który ma się zaopiekować Harrym.
-W końcu możemy się spotkać twarzą w twarz- jedna z postaci
podeszła do niego i ściągnęła kaptur- Jestem Lilly Potter- Kobieta była piękna, miała takie same
oczy jak Harry, długie rude włosy i jasną cerę.
– Pani jest mamą Harrego - wyszeptał Wyatt.
– Tak- uśmiechnęła się do niego- A to jest James-
druga postać podeszła bliżej. Tym razem niemal patrzył na swojego Harrego, tylko
że mężczyzna był opalony wyższy i miał błękitne oczy.– Pani jest mamą Harrego - wyszeptał Wyatt.
– Dzień dobry- mężczyzna próbował być groźny, ale wesołe iskierki igrały w jego oczach i po kilku chwilach roześmiał się serdecznie i uściskał Wyatta- Pomóż naszemu synowi. Czeka na niego najtrudniejsze zadanie w życiu.
– Pomogę - obiecał mając łzy w oczach- Ale co się dzieje?
– Czekaj na znaki- odezwał się Starszy- Chodźmy już- położył dłoń na ramieniu Wyatta i powoli pokierował go dalej.
– jakie znaki?- Chciał wiedzieć chłopak.
- Teraz to nie istotne- stanęli gdzieś na środku zamglonej
polany- Skup myśli na Harrym i zamknij oczy- co Wyatt zrobił bez wahania i czuł
nagle, że opływa go fala przyjemnego ciepła, to jednak skończyło się po chwili
i przeszło go lodowate zimno, następnie głowa zaczęła mu pękać- Teraz jesteś
całkiem gotowy. Wracaj na ziemię i nie mów mu o niczym, jeszcze nie pora.Wyatt oczywiści chciał o coś zapytać ,ale Starszy machnął ręką i chłopak stał teraz z otwartą buzią na środku własnej sypialni. Zauważył, że nie upłynęło zbyt dużo czasu i nikt nie zauważył, że zniknął.
-Wyatt?- Z łazienki wyszedł Harry- Coś się stało?- Podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu. Ten niewinny gest zdawał się teraz mężczyźnie czymś bardzo erotycznym i niemal odruchowo przygarnął chłopaka do siebie i złączył ich usta w pocałunku. Nie był to jednak taki pocałunek jak zwykle trochę niewinny i nieśmiały. Tym razem Wyatt po prostu trochę brutalniej wsadził Harremu język do buzi, co ten przyjął tylko z lekkim mruknięciem i objął go mocniej za szyję.
-Hej wujek...- Mel wpadła do pokoju bez pukania- O... to ten ja...- dziewczyna spłonęła rumieńcem i wyszła, ale nastrój prysł i obaj oderwali się od siebie spłoszeni
-Harry przepraszam- Wyatt popatrzył z góry na chłopaka, który wpatrywał się w niego roziskrzonymi oczami, był zarumieniony i miał zaczerwienione usta.
-Dziękuję- wyszeptał na to i wtulił się w jego pierś- nie traktujesz mnie inaczej mimo że wiesz o wszystkim.
-Skarbie- kucnął przed nim- Zasługujesz, żeby traktować cię nawet lepiej niż normalnie i to będę robił.
-Cieszę się- Harry znów się uśmiechnął- To jutro chcę cię gdzieś zaprosić.
-Ty mnie?- Wyatt popatrzył na niego rozbawiony.
-Tak- chłopak był zdeterminowany i taką też miał minę.
-Dobrze- pocałował go w policzek- A teraz chodź, zobaczymy co
chcą i pójdę z tobą do tego sklepu.-Sam to zrobię - i umknął przed ramieniem Wyatta, bo ten już chciał go zagarnąć. Wybiegł z pokoju ze śmiechem.
Mężczyzna też nie mógł powstrzymać śmiechu. Harry zadziwiał go coraz bardziej i to z dnia na dzień. Jego zmienne nastroje to było coś wspaniałego i fascynującego za razem. Nie mógł się doczekać, aż odkryje je wszystkie i wie, że będzie miał na to całe życie i zrobi to bardzo dogłębnie.
Ehh,Starsi jak zwykle marudni i tajemniczy. Pogadali, postękali, a my nadal nie wiemy o co im chodzi. Biedny Wayatt pewnie też. Taki słodki całus a tu smarkula się wpakowała. Chłopak powinien wygłosić jakąś pogadankę o kulturze na co dzień dla całej rodziny.Najlepiej przy obiedzie.
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jakie to jest niebezpieczeństwo i co musi zrobic Wayatt żeby był szczęśliwy z Harrym
OdpowiedzUsuńBardzo tajemniczy rozdział:) Strasznie zaciekawiło mnie to, co mówili Starsi. Co znów grozi Harry'emu? Jakich znaków ma wypatrywać Waytt? Strasznie dużo tajemnic, co sprawia, że kolejne rozdziały czyta się z jeszcze większą ciekawością. Szczerze się uśmiechnęłam, jak dotarłam do momentu chłopaka z Lily i Jamesem. W sumie zastanawiam się w jakiej postaci oni tam byli? Czy były to duchy, chociaż mało prawdopodobne bo pisałaś, że Waytt rozpoznał kolor oczu Harry'ego u jego matki, a duchy są przezroczyste, więc raczej skłaniam się do wersji, że były bardziej materialne... Ludzkie? Tak, chyba tak:) Widzę, że Pottera czeka jeszcze jedna, ciężka próba, normalnie nie mogę się doczekać, co tutaj wymyślisz:) Brutalny pocałunek... Mmm... Ciekawe, kiedy zielonooki się przełamie... Widać, że Waytt jest bardzo opiekuńczy w stosunku do niego i darzy go jakimś uczuciem, więc może niedługo były Gryfon na tyle mu zaufa, że ich stosunki się rozwiną...? :D Zastanawia mnie, czy kiedyś w niedalekiej, albo dalekiej przyszłości opowiadania, nastąpi spotkanie Harry'ego z kimś z czarodziejskiej Anglii. No nic, trzeba mi tylko czekać na nowy rozdział, żeby się tego dowiedzieć:)
OdpowiedzUsuńSuper notka, weny Ci życzę i czekam z niecierpliwością na kolejną notkę:)
Pozdrawiam, Caathy
COś strasznego się szykuje, oj Sol Sol,, nie ładnie,,
OdpowiedzUsuńzginąć za Harry'ego? Co go czeka? co się stanie?
Pisz szybciutko błagam ;3
Twoja Maru;3
No to pierwsze spotkanie z teściami Wyatt ma już za sobie ;) Oby dotrzymał słowa i zaopiekował się Harrym.
OdpowiedzUsuńCiekawe czego chce nasza wesoła rodzinka;) Mam nadzieję, że to coś ważnego. W końcu przerwali taką uroczą scenkę.
Weny.
gnose
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ciekawe co jeszcze go czeka, ale tak ma teraz wsparcie całej tej rodzinki...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka