Następnego ranka gdy Wyatt się obudził chciał przyciągnąć do
siebie drobne ciało ukochanego. Tylko, że jego ręka natrafiła na zimne
prześcieradło.
Otworzył wystraszony oczy. Harry powinien tu być. Nie słyszał
nawet prysznica w łazience. Ubrania które zostawił wczoraj na krześle zniknęły
i zaczął panikować. Wbrew rozsądkowi. Wstał szybko i mimo tego, że zaczęło mu
się kręcić w głowie wybiegł z pokoju gotowy do ataku tego co spotka na zewnątrz.
Zbiegł na dół i gdy usłyszał głosy w kuchni, udał się tam
pospiesznie. Tata, Chris i James siedzieli przy stole i żartowali.
-Wyatt- jego brat zobaczył go pierwszy- Ja wiem, że w domu w
tej chwili nie ma żadnej kobiety, ale czy mógłbyś nie świecić golizną- na te
słowa tata i James odwrócili się w jego stronę. Ojciec nie powiedział nic za to
James uśmiechnął się do niego i zarumienił lekko.
-Tak...bo...- mężczyzna nie bardzo wiedział jak się zachować-
Nie było cię - powiedział patrząc na wciąż rumieniącego się chłopca.
-Obudziłem się i byłem głodny- powiedział w końcu, odwracając
wzrok od jego niemal nagiego ciała.
-Następnym razem obudź mnie - podszedł do Jamesa i objął go w
końcu czując ulgę oblewającą jego spięte ciało jak balsam.
-Dobrze- przytaknął i wspiął się na palcach, by pocałować go
w policzek.
-Wyatt idź się ubrać - w drzwiach kuchni pojawiła się Piper.
-Już idę mamo- odpowiedział,
ale nie ruszył się z miejsca, nim nie pocałował delikatnie Jamesa.
Dopiero po tym przeniósł się do siebie i Chris wybuchnął śmiechem.
-Kurcze, ale go wzięło - odstawił kubek - Mi nigdy tak nie
odbije.
-Zobaczymy- Piper usiadła mężowi na kolanach- James za 40
minut chcę wyjechać. Zdążysz?
-Oczywiście, że tak- uśmiechnął się do niej i wyszedł z
kuchni.
Wszedł do sypialni nawet nie pukając. I musiał raz jeszcze się
zarumienić. Tym razem zrobił się czerwony jak burak. Bo mimo, że wczoraj
pokonał w dużym stopniu swoją nieśmiałość i złe wspomnienia to nie był
przygotowany na widok nabrzmiałego członka mężczyzny.
-Przepraszam- wyszeptał i zamknął za sobą szybko drzwi. Oparł
się o ścianę i zamknął oczy oddychając głęboko.
-Harry- Wyatt położył mu dłoń na ramieniu, a ten zadrżał i
otworzył oczy- Przepraszam, powinienem był przebrać się w łazience.
-Nie szkodzi, to twój pokój- powiedział wciąż nie mógł powstrzymać
rumieńca.
-Nasz skarbie- blondyn odgarnął mu włosy z czoła- Denerwujesz
się?
-Troszkę- przyznał i przytulił się do niego.
-Na pewno dasz sobie radę- wyszeptał mu do ucha- A ten klub?
-Obiecałem twojej siostrze- odpowiedział w końcu wyplątując
się z ramion mężczyzny i wchodząc do pokoju.
–
Dobrze, ale pamiętaj w razie kłopotów masz dać
mi znać- wszedł za Harrym i stanął w drzwiach zakładając ręce na piersi.
Wiesz, że to zrobię - uśmiechnął się do niego - Może ta być?-
Zapytał pokazując błękitną koszulę.
- Tak- westchnął- Najchętniej zamknąłbym cię w tym pokoju i
chronił od wszystkiego- podszedł do niego i wziął w ramiona.
- Ale nie możesz- roześmiał się i wtulił w ciepłe ciało ukochanego
- Wyatt wiesz ja... powoli chyba zaczynam cię kochać.
Ja kocham cię do pierwszego wejrzenia - złożył na jego ustach
ciepły pocałunek i w końcu wypuścił z objęć - Powalił ich wszystkich
- Tak zrobię - posłał mu jeszcze jeden uśmiech i w końcu
zszedł na dół. Potrzebowa} tej pracy
Musi przecież zacząć się odpłacać tej rodzinie za wszystko co
dla niego zrobiła.
Mimo tego, że
restauracja należała do Piper wcale nie miał lekko. Przez chwilę bał się
nawet, że nic z tego nie będzie. Podziwiał jednak kobietę za profesjonalizm.
Nie zdobył może wymarzonego stanowiska, ale na szczęście mógł być w kuchni, co
oznaczało, że z czasem uda mu się wykazać swoimi umiejętnościami. Na razie
zadowoli się tylko krojeniem potrzebnych produktów.
Od razu też musiał rzucić się w wir pracy, bo Piper była
bardzo wymagającą szefową. Nie narzekał jednak tylko wykonywał wszystkie polecenia
z uśmiechem na twarzy i już przed końcem dnia stal się ulubieńcem całej zmiany.
-No myślę, że na dziś koniec- powiedziała Piper tuż przed czwartą- Wrócisz sam?
-Tak – uśmiechnął się do niej – Dziękuję bardzo.
-Nie ma za co kochanie ważne, że jesteś szczęśliwy i
uszczęśliwiasz mojego syna- odwzajemniła uśmiech i wyszła z kuchni.
James wrócił do pustego domu. Był zadowolony, że na chwilę
zostanie sam. Musiał przegotować się do wyjścia do klubu. Chociaż nie mia| na
to zbytniej ochoty.
Relaksował się w wannie już od kilku minut, gdy usłyszał
otwieranie drzwi do sypialni.
-Wyatt? James?- To była Mel- Jest tam ktoś?
-Wyatt? James?- To była Mel- Jest tam ktoś?
-Tak jestem!- Odkrzyknął - Zaczekaj chwilę - z jękiem
niezadowolenia wyszedł z ciepłej wody. Szczelnie owinął się dwoma ręcznikami i
stanąl w drzwiach łazienki.
-O super- ucieszyła się dziewczyna gdy tylko go zobaczyła-
Jesteś sam?
-Tak- uśmiechnął się.
- Nie chcesz iść prawda?- Zapytała.
- To nie chodzi o to, po prostu nie lubię tłumów, ale już
obiecałem i
będzie na pewno dobra zabawa.
-Jesteś świetny- podbiegła do niego i uściskała- Dziewczyny
przyjdą o 7 – i po tych słowach wyszła z pokoju zostawiając Harrego na środku
pomieszczenia wciąż jeszcze przetwarzał usłyszaną informacje. Spojrzał na
zegarek. Miał jeszcze dużo czasu i nagle zapragnął widzieć się z Wyattem.
Szybko jednak stłumił w sobie to pragnienie. Przecież nie jest od niego zależny
no i nie chce mu w niczym przeszkadzać.
Podszedł więc do szafy, żeby wybrać jakieś ubranie. Nie miał
zamiaru jakoś specjalnie się stroić, ale z drugiej strony chciałby dobrze
wypaść przed kuzynkami Wyatta.
W końcu wybrał ciemne jeansy i koszulę. Wyglądał normalnie,
no przynajmniej Według niego.
-Świetnie wyglądasz- Mel stanęła w drzwiach za nią stała Prue
i Penny obie kiwały głowami z aprobatą.
-Normalnie- zarumienił się i zmieszał.
-Sam siebie nie doceniasz. Gdzie Wyatt?- Zapytała.
-Nie widziałem go od rana.
-Chodźmy już - zaczęła Prue- Wyatt na pewno został w Szkole i
zaczytał się w jakimś starym tekście.
-Tak to pewne - przytaknęła jej siostra.
-Wiem, że nic mu nie jest- James uśmiechnął się lekko, nie
chciał pokazać jak bardzo tęskni za mężczyzną- Chodźmy- zarządził ze śmiechem i
wymaszerował z sypialni, a dziewczyny chichocząc poszły za nim.
Harry odetchnął z ulgą gdy zobaczył do jakiego klubu zaciągnęły
do dziewczyny. Było to miejsce dla nastolatków, więc nie spodziewał się żadnych
kłopotów. Niestety już od progu ze smutkiem stwierdził, że bardzo się pomylił,
bo kilku chłopaków niemal zjadało go wzrokiem. Penny zobaczyła jego minę i z
uśmiechem wsunęła rękę do jego dłoni i uśmiechnęła się do niego ciepło. Harry
odetchnął z ulgą.
-Wyatt kazał nam cię bronić- szepnęła mu do ucha, pociągnęła
go na kanapę - A ty masz bronić nas.
-Tak już lepiej - znów się rozpromienił - Chcecie coś do
picia?
-Sok- odpowiedziały wszystkie trzy.
-Już się robi- zasalutował im i odszedł do baru. Nie
wiedział, że intensywnie obserwują go dwie pary oczu. Jedne z uśmiechem, dumą i
pożądaniem, a drugie patrzyły na niego jak na zwierzynę łowną.
Wyatt poczuł, że coś jest nie tak i postanowił wyjść z cienia.
-Cześć dziewczyny- dosiadł się do siostry i kuzynek.
-A co ty tu robisz?- Mel była zła na brata.
-James- powiedział i to miało uciąć rozmowę, zresztą chłopak
wracał już, a gdy zobaczył mężczyznę rozpromienił się- cześć skarbie- Wyatt
wziął od Harrego szklanki.
-Co tu robisz?- Zapytał trochę zdziwiony, ale kamień spadł mu
z serca. Tęsknił po prostu za swoim chłopakiem.
-Wiem, że to miało być wasze wyjście, ale pomyślałem sobie,
że jednak do was dołączę, chcę dziś świętować twój pierwszy dzień w pracy.
-Bardzo się cieszę- Harry z dużą śmiałością wdrapał mu się na
kolana i położył głowę na jego piersi. Nie zwracał już uwagi na nic innego.
Wyatt też się uspokoił i zrelaksował, mając ukochanego w ramionach. Ale para
ciemnych oczu zwęziła się niebezpiecznie i zniknęła w mroku z cichym charakterystycznym
trzaskiem.
jestem ciekawa co to facet jest a Wyatt już wielce zazdrosny jest ale go kocha więc się nie dziwie
OdpowiedzUsuńno ładnie kto tak śledzi wzrokiem Harry;ego?
OdpowiedzUsuńWyatt broń go !! Bo cię uduszę xD
Ciekawe co ich jeszcze czeka w klubie, ;)
Pisz szybciutko
Twoja Maru;3
Czyżby to, "(...) zniknęła w mroku z cichym charakterystycznym trzaskiem.", oznaczało, że tą obserwującą, Harry'ego osobą był czarodziej taki jak Potter? Zwiastuje to nadchodzące kłopoty, oby tylko wyjście do klubu minęło im w miarę spokojnie. Pozdrawiam i życzę weny:)
OdpowiedzUsuńcoś mi się widzi że to może być ktoś z Hogwardu....
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo mi się podoba. Ciekawe kto tak śledzi Jamesa. Może to ktoś z jego przeszłości. Czekam na next... G.
OdpowiedzUsuńMnie się podobał spanikowany Wyatt latający po domu na golasa i szukający Harrego. Zawsze to apetyt lepiej dopisuje jak się popatrzy podczas śniadania na coś ekscytującego.:)
OdpowiedzUsuńMnie też zaciekawiło kto się tak na naszego Harrego napalił. Chyba to faktycznie ktoś niebezpieczny.
Świetny rozdział;) Motyw Waytta biegającego nago po domu był normalnie nieziemski;D Szkoda, że o mnie nikt się tak nie troszczył;p Fajnie, że Piper prace traktuje profesjonalnie, a mimo to Black dostał tą posadę:)
OdpowiedzUsuńA co do końcówki, czy nasz Harruś musi przyciągać kłopoty zawsze? Jak nie demon to napalony zboczeniec;p Żyć nie umierać:D
Fajnie że Harremu dobrze poszło w pracy:) Miło jest być docenianym.
OdpowiedzUsuńTylko kto go znowu obserwuje? Bo że się podoba to jasne ;) Dobrze że Wyatt przyszedł.
Weny!
gnose
Hejka,
OdpowiedzUsuńcudnie, kto obserwował Harrego czyżby jakiś czarodziej mogą być kłopoty... Wayatt latający po domu i szukający...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka