wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 17


Następnego ranka gdy Wyatt się obudził chciał przyciągnąć do siebie drobne ciało ukochanego. Tylko, że jego ręka natrafiła na zimne prześcieradło.
Otworzył wystraszony oczy. Harry powinien tu być. Nie słyszał nawet prysznica w łazience. Ubrania które zostawił wczoraj na krześle zniknęły i zaczął panikować. Wbrew rozsądkowi. Wstał szybko i mimo tego, że zaczęło mu się kręcić w głowie wybiegł z pokoju gotowy do ataku tego co spotka na zewnątrz.
Zbiegł na dół i gdy usłyszał głosy w kuchni, udał się tam pospiesznie. Tata, Chris i James siedzieli przy stole i żartowali.
-Wyatt- jego brat zobaczył go pierwszy- Ja wiem, że w domu w tej chwili nie ma żadnej kobiety, ale czy mógłbyś nie świecić golizną- na te słowa tata i James odwrócili się w jego stronę. Ojciec nie powiedział nic za to James uśmiechnął się do niego i zarumienił lekko.
-Tak...bo...- mężczyzna nie bardzo wiedział jak się zachować- Nie było cię - powiedział patrząc na wciąż rumieniącego się chłopca.
-Obudziłem się i byłem głodny- powiedział w końcu, odwracając wzrok od jego niemal nagiego ciała.
-Następnym razem obudź mnie - podszedł do Jamesa i objął go w końcu czując ulgę oblewającą jego spięte ciało jak balsam.
-Dobrze- przytaknął i wspiął się na palcach, by pocałować go w policzek.
-Wyatt idź się ubrać - w drzwiach kuchni pojawiła się Piper.
-Już idę mamo- odpowiedział,  ale nie ruszył się z miejsca, nim nie pocałował delikatnie Jamesa. Dopiero po tym przeniósł się do siebie i Chris wybuchnął śmiechem.
-Kurcze, ale go wzięło - odstawił kubek - Mi nigdy tak nie odbije.
-Zobaczymy- Piper usiadła mężowi na kolanach- James za 40 minut chcę wyjechać. Zdążysz?
-Oczywiście, że tak- uśmiechnął się do niej i wyszedł z kuchni.

Wszedł do sypialni nawet nie pukając. I musiał raz jeszcze się zarumienić. Tym razem zrobił się czerwony jak burak. Bo mimo, że wczoraj pokonał w dużym stopniu swoją nieśmiałość i złe wspomnienia to nie był przygotowany na widok nabrzmiałego członka mężczyzny.
-Przepraszam- wyszeptał i zamknął za sobą szybko drzwi. Oparł się o ścianę i zamknął oczy oddychając głęboko.
-Harry- Wyatt położył mu dłoń na ramieniu, a ten zadrżał i otworzył oczy- Przepraszam, powinienem był przebrać się w łazience.
-Nie szkodzi, to twój pokój- powiedział wciąż nie mógł powstrzymać rumieńca.
-Nasz skarbie- blondyn odgarnął mu włosy z czoła- Denerwujesz się?
-Troszkę- przyznał i przytulił się do niego.
-Na pewno dasz sobie radę- wyszeptał mu do ucha- A ten klub?
-Obiecałem twojej siostrze- odpowiedział w końcu wyplątując się z ramion mężczyzny i wchodząc do pokoju.
                    Dobrze, ale pamiętaj w razie kłopotów masz dać mi znać- wszedł za Harrym i stanął w drzwiach zakładając ręce na piersi.
Wiesz, że to zrobię - uśmiechnął się do niego - Może ta być?- Zapytał pokazując błękitną koszulę.
- Tak- westchnął- Najchętniej zamknąłbym cię w tym pokoju i chronił od wszystkiego- podszedł do niego i wziął w ramiona.
- Ale nie możesz- roześmiał się i wtulił w ciepłe ciało ukochanego
- Wyatt wiesz ja... powoli chyba zaczynam cię kochać.
Ja kocham cię do pierwszego wejrzenia - złożył na jego ustach ciepły pocałunek i w końcu wypuścił z objęć - Powalił ich wszystkich
- Tak zrobię - posłał mu jeszcze jeden uśmiech i w końcu zszedł na dół. Potrzebowa} tej pracy
Musi przecież zacząć się odpłacać tej rodzinie za wszystko co dla niego zrobiła.

Mimo tego, że  restauracja należała do Piper wcale nie miał lekko. Przez chwilę bał się nawet, że nic z tego nie będzie. Podziwiał jednak kobietę za profesjonalizm. Nie zdobył może wymarzonego stanowiska, ale na szczęście mógł być w kuchni, co oznaczało, że z czasem uda mu się wykazać swoimi umiejętnościami. Na razie zadowoli się tylko krojeniem potrzebnych produktów.
Od razu też musiał rzucić się w wir pracy, bo Piper była bardzo wymagającą szefową. Nie narzekał jednak tylko wykonywał wszystkie polecenia z uśmiechem na twarzy i już przed końcem dnia stal się ulubieńcem całej zmiany.
-No myślę, że na dziś koniec- powiedziała Piper  tuż przed czwartą- Wrócisz sam?
-Tak – uśmiechnął się do niej – Dziękuję bardzo.
-Nie ma za co kochanie ważne, że jesteś szczęśliwy i uszczęśliwiasz mojego syna- odwzajemniła uśmiech i  wyszła z kuchni.

James wrócił do pustego domu. Był zadowolony, że na chwilę zostanie sam. Musiał przegotować się do wyjścia do klubu. Chociaż nie mia| na to zbytniej ochoty.
Relaksował się w wannie już od kilku minut, gdy usłyszał otwieranie drzwi do sypialni.
-Wyatt? James?- To była Mel- Jest tam ktoś?
-Tak jestem!- Odkrzyknął - Zaczekaj chwilę - z jękiem niezadowolenia wyszedł z ciepłej wody. Szczelnie owinął się dwoma ręcznikami i stanąl w drzwiach łazienki.
-O super- ucieszyła się dziewczyna gdy tylko go zobaczyła- Jesteś sam?
-Tak- uśmiechnął się.
- Nie chcesz iść prawda?- Zapytała.
- To nie chodzi o to, po prostu nie lubię tłumów, ale już obiecałem i
będzie na pewno dobra zabawa.
-Jesteś świetny- podbiegła do niego i uściskała- Dziewczyny przyjdą o 7 – i po tych słowach wyszła z pokoju zostawiając Harrego na środku pomieszczenia wciąż jeszcze przetwarzał usłyszaną informacje. Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze dużo czasu i nagle zapragnął widzieć się z Wyattem. Szybko jednak stłumił w sobie to pragnienie. Przecież nie jest od niego zależny no i nie chce mu w niczym przeszkadzać.
Podszedł więc do szafy, żeby wybrać jakieś ubranie. Nie miał zamiaru jakoś specjalnie się stroić, ale z drugiej strony chciałby dobrze wypaść przed kuzynkami Wyatta.
W końcu wybrał ciemne jeansy i koszulę. Wyglądał normalnie, no przynajmniej Według niego.
-Świetnie wyglądasz- Mel stanęła w drzwiach za nią stała Prue i Penny obie kiwały głowami z aprobatą.
-Normalnie- zarumienił się i zmieszał.
-Sam siebie nie doceniasz. Gdzie Wyatt?- Zapytała.
-Nie widziałem go od rana.
-Chodźmy już - zaczęła Prue- Wyatt na pewno został w Szkole i zaczytał się w jakimś starym tekście.
-Tak to pewne - przytaknęła jej siostra.
-Wiem, że nic mu nie jest- James uśmiechnął się lekko, nie chciał pokazać jak bardzo tęskni za mężczyzną- Chodźmy- zarządził ze śmiechem i wymaszerował z sypialni, a dziewczyny chichocząc poszły za nim.

Harry odetchnął z ulgą gdy zobaczył do jakiego klubu zaciągnęły do dziewczyny. Było to miejsce dla nastolatków, więc nie spodziewał się żadnych kłopotów. Niestety już od progu ze smutkiem stwierdził, że bardzo się pomylił, bo kilku chłopaków niemal zjadało go wzrokiem. Penny zobaczyła jego minę i z uśmiechem wsunęła rękę do jego dłoni i uśmiechnęła się do niego ciepło. Harry odetchnął z ulgą.
-Wyatt kazał nam cię bronić- szepnęła mu do ucha, pociągnęła go na kanapę - A ty  masz bronić nas.
-Tak już lepiej - znów się rozpromienił - Chcecie coś do picia?
-Sok- odpowiedziały wszystkie trzy.
-Już się robi- zasalutował im i odszedł do baru. Nie wiedział, że intensywnie obserwują go dwie pary oczu. Jedne z uśmiechem, dumą i pożądaniem, a drugie patrzyły na niego jak na zwierzynę łowną.
Wyatt poczuł, że coś jest nie tak i postanowił wyjść z cienia.
-Cześć dziewczyny- dosiadł się do siostry i kuzynek.
-A co ty tu robisz?- Mel była zła na brata.
-James- powiedział i to miało uciąć rozmowę, zresztą chłopak wracał już, a gdy zobaczył mężczyznę rozpromienił się- cześć skarbie- Wyatt wziął od Harrego szklanki.
-Co tu robisz?- Zapytał trochę zdziwiony, ale kamień spadł mu z serca. Tęsknił po prostu za swoim chłopakiem.
-Wiem, że to miało być wasze wyjście, ale pomyślałem sobie, że jednak do was dołączę, chcę dziś świętować twój pierwszy dzień w pracy.
-Bardzo się cieszę- Harry z dużą śmiałością wdrapał mu się na kolana i położył głowę na jego piersi. Nie zwracał już uwagi na nic innego. Wyatt też się uspokoił i zrelaksował, mając ukochanego w ramionach. Ale para ciemnych oczu zwęziła się niebezpiecznie i zniknęła w mroku z cichym charakterystycznym trzaskiem.


9 komentarzy:

  1. jestem ciekawa co to facet jest a Wyatt już wielce zazdrosny jest ale go kocha więc się nie dziwie

    OdpowiedzUsuń
  2. no ładnie kto tak śledzi wzrokiem Harry;ego?
    Wyatt broń go !! Bo cię uduszę xD
    Ciekawe co ich jeszcze czeka w klubie, ;)
    Pisz szybciutko
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby to, "(...) zniknęła w mroku z cichym charakterystycznym trzaskiem.", oznaczało, że tą obserwującą, Harry'ego osobą był czarodziej taki jak Potter? Zwiastuje to nadchodzące kłopoty, oby tylko wyjście do klubu minęło im w miarę spokojnie. Pozdrawiam i życzę weny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. coś mi się widzi że to może być ktoś z Hogwardu....

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Bardzo mi się podoba. Ciekawe kto tak śledzi Jamesa. Może to ktoś z jego przeszłości. Czekam na next... G.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się podobał spanikowany Wyatt latający po domu na golasa i szukający Harrego. Zawsze to apetyt lepiej dopisuje jak się popatrzy podczas śniadania na coś ekscytującego.:)
    Mnie też zaciekawiło kto się tak na naszego Harrego napalił. Chyba to faktycznie ktoś niebezpieczny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział;) Motyw Waytta biegającego nago po domu był normalnie nieziemski;D Szkoda, że o mnie nikt się tak nie troszczył;p Fajnie, że Piper prace traktuje profesjonalnie, a mimo to Black dostał tą posadę:)
    A co do końcówki, czy nasz Harruś musi przyciągać kłopoty zawsze? Jak nie demon to napalony zboczeniec;p Żyć nie umierać:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie że Harremu dobrze poszło w pracy:) Miło jest być docenianym.
    Tylko kto go znowu obserwuje? Bo że się podoba to jasne ;) Dobrze że Wyatt przyszedł.
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    cudnie, kto obserwował Harrego czyżby jakiś czarodziej mogą być kłopoty... Wayatt latający po domu i szukający...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń