środa, 28 listopada 2012

Rozdział 19


Tej nocy Harry długo jeszcze nie mógł zasnąć i zastanawiał się co zrobić.
Prawda była taka, że czasem tęsknił za dawnymi przyjaciółmi, w każdym razie tymi, którzy w niego wierzyli. Choć nie zostało ich wielu, zwłaszcza po jego ucieczce. Obawiał się też trochę, że jest to pułapka, więc może powinien poprosić jeszcze Leo żeby im towarzyszył... chociaż z drugiej strony nie chciał wyjść na tchórza.
Ciało za nim poruszyło się nieznacznie przyciągając go jeszcze bliżej.
-Kochanie czemu nie śpisz?- Zapytał zaspany Wyatt.
-Po prostu..- odwrócił się do niego- Nie wiem co jutro zrobić.
-A co byś chciał?- mężczyzna nie mógł się powstrzymać, żeby nie pogłaskać go po policzku, uwielbiał to robić.
-Tęsknie za nimi... ale odcinając się od dawnego życia podjąłem decyzję żeby chronić siebie i ich.
-I jestem pewny, że o tym wiedzą- uśmiechnął się do niego chociaż w pokoju było tak ciemno, że Harry tego nie dostrzegł.
-Tak...- westchnął i ziewnął- pójdziesz ze mną?
-Skarbie jak możesz nawet pytać- pocałował go delikatnie - Nawet gdybyś mi zabronił i tak bym poszedł.
-Dziękuję ci- Harry pocałował go w policzek i w końcu zamknął oczy.
-Malutki, nic ci się nie stanie, nie przy mnie - szepnął jeszcze Wyatt i on też zasnął.

Rano Wyatta obudził głośny huk, gdy tylko otworzył oczy, spojrzał w zdziwione i trochę przestraszone zielone ślepka ukochanego.
-Co się dzieje?- Zapytał Harrego.
-Nie wiem- odpowiedział cicho- Obudziłem się i coś już strzelało... ale nikt nic nie mówił...
-Może to Mel robi eliksiry- Wyatt położył Harrego na poduszce i zawisł nad nim - Mogę?- Zapytał.
-Proszę - Harry patrzył na niego wielkimi oczami, bardzo uważnie.
-Pamiętaj nie bój się nic ci nie zrobię - polizał go w szyję.
-Wiem- uśmiechnął się i zarzucił jedną rękę na szyję mężczyzny. Druga bardzo nieśmiało wkradała się pod koszulkę Wyatta. Ten uśmiechał się i całował szyję i ramiona chłopca. Miał nadzieję, że chociaż chwilę uda mu się rozproszyć uwagę ukochanego. Mimo, że on sam zastanawiał się co dzieje się na górze.
Nie zaprzestawał jednak delikatnych pieszczot, tym bardziej, że Harry również coraz śmielej zaczął poczynać sobie z jego klatką piersiową i brzuchem. Palce poruszały się  coraz szybciej, a ucisk robił się z każdą chwilą coraz mocniejszy.
-Uwaga!!- Krzyknął nagle kuzyn Wyatta Henry, wpadając jak bomba do pokoju.
-Hej tu się puka!- Mężczyzna był wściekły, ale zanim wstał zasłonił sobą Harrego.
-Wiem, wybacz, ale nie kontroluję tego- uśmiechnął się głupio nastolatek- To jest ten twój James?
-Tak- Wyatt był coraz bardziej zły, ale rumieńce na buzi Harrego skutecznie go rozczuliły- James, to jest syn cioci Paige, wy chyba jeszcze się nie znacie.
-Nie- Harry wstał w końcu z łóżka, a Wyatt przez chwilę zastanawiał się skąd ten ma na sobie ubranie- Miło mi.
-I mi również - Henry uśmiechał się do niego- Wybaczcie jeszcze raz, ale ja tej lewitacji nie mogę ogarnąć.
-Lewitujesz?- Zapytał zdziwiony Wyatt.
-Od dzisiaj - przyznał Henry, a Harry umknął im do łazienki, gdzie ze zdziwieniem stwierdził, że jego penis jest na wpół sztywny. Owszem Wyatt już raz doprowadził go do orgazmu, ale przecież dziś nie robili nic szczególnego, nawet on zdawał sobie z tego sprawę.
Jego ciało zaczęło bardzo dziwnie reagować, nie mniej było to bardzo przyjemne. Rozebrał się i wszedł pod chłodny prysznic. Zapowiadał się gorący dzień, a jego emocje jeszcze do końca nie opadły.
Nawet nie zorientował się kiedy Wyatt zmaterializował się w pomieszczeniu. Dopiero delikatny stukot w ściankę prysznica przywołał go do rzeczywistości.
-Wyatt- ucieszył się, ale zdał sobie sprawę z tego, że jest nagi i nagle bardzo się zawstydził. Co innego romantyczna sceneria i przygaszone światło, a co innego poranny prysznic.
-Spokojnie skarbie - roześmiał się mężczyzna - Nie wejdę tam, chcę cię tylko pospieszyć, bo i ja muszę skorzystać, a chyba trochę zaspaliśmy- mimo swoich słów Wyatt głośno przełknął ślinę i zamknął oczy. Najchętniej wszedłby za chłopakiem do kabiny, ale nawet sama myśl o tym wydawała się czymś nieodpowiednim, zwłaszcza gdy Harry ma tyle problemów. Jest cierpliwy i zaczeka, miał tylko nadzieje, że nie długo, bo sam już nie potrafił tak dobrze się zaspokoić jak kiedyś.
-Już- Harry stał teraz przed nim opatulony ręcznikiem z ogromnym uśmiechem na ustach, uniósł się na palcach i pocałował go w policzek- Zrobię nam śniadanie.
-Dobrze kochanie- mężczyzna trzymał ręce przy sobie, tak dla pewności. Gdy chłopak tylko wyszedł, Wyatt w tym co stał wszedł pod zimny prysznic.

W kuchni była Piper, ale na szczęście zbierała się do wyjścia.
-Cześć James- uśmiechnęła się do niego kobieta.
-Dzień dobry- odwzajemnił uśmiech.
-Mam nadzieje, że te wybuchy was nie obudziły, moja siostra postanowiła zrobić kilka eliksirów, ale jakoś nie mogła się skupić i wszystko zniszczyła.
-Nic nie szkodzi- zaczął z wprawą robić omlety.
-Wyatt ma duże szczęście - powiedziała i ucałowała go w policzek.
-To ja mam szczęście- szepnął i starł ukradkiem łzę, która samotnie spłynęła po jego policzku, gdy kobieta wyszła.
Uśmiechnął się po chwili i podśpiewując kończył robić śniadanie.
-Pięknie pachnie- Wyatt wszedł do kuchni po kilku minutach.
-Dziękuję- postawił na stole talerze - Trochę się denerwuję.
-Przecież to twoi przyjaciele skarbie- mężczyzna nie rozumiał.
-Tak, ale....no nic będziesz ze mną i będzie wszystko dobrze- zmienił temat.
-Tak będzie- uśmiechnąl się mężczyzna- Harry tak sobie pomyślałem, że może... w następny weekend wybierzemy się do domku mojego wujka do lasu... za miasto.
-Bardzo chętnie- podszedł do mężczyzny i przytulił się- idę po różdżkę, musimy już wyjść.
-Oczywiście- dopił jeszcze kawę i przeniósł się na strych po eliksiry dla ochrony.

Im bliżej plaży, tym Harry stawał się coraz bardziej blady i milczący. Wyatt uparł się, żeby pojechać samochodem, ale chłopiec w sumie wcale się nie opierał. Cały czas trzymali się za ręce.
-Kochanie będzie dobrze, obiecuje ci- Wyatt martwił się o ukochanego, bo nie wyglądał najlepiej.
-Tak tylko mnie pocałuj- wyszeptał Harry, gdy stali przy samochodzie, nie czekając na reakcje mężczyzny sam wbił się w jego usta. Nie był to jednak namiętny pocałunek, jaki chciałby dostać Wyatt, tylko pełen potrzeby i prośby.
-Już kochanie,  spokojnie - objął go, gdy tylko oderwali się od siebie z powodu braku powietrza.
-Tak, chcę mieć to za sobą- westchnął, ale nie poruszył się. Już widział znajomą rudą głowę i drugą, której jakby się nie spodziewał. Mimo to jednak dzięki Oliverowi trochę się uśmiechnął, z jakiegoś powodu starszy mężczyzna zawsze go uspokajał, chociaż tak dawno go nie widział.
-Ha... James!!!- Pierwszy zobaczył go Geroge, który zaczął biec ku nim. Harry nie potrafił się jednak rozluźnić i gdyby nie obecność Wyatta pewnie od razu by stamtąd uciekł.
-Haj George - powiedział słabym głosem, gdy ten stanął przed nimi, nie wiedząc czy może go objąć. 
Łypał też groźnie na Wyatta.
-Wyrosłeś - odezwał się Oliver pierwszy przełamując lody i przytulając do siebie Harrego.
-Wcale - zarumienił się chłopak, na  co Wyatt na powrót przyciągnął go do siebie, patrząc wściekle na mężczyznę naprzeciw niego.
-No może nie wyrosłeś - zgodził się Geroge i też przytulił młodszego przyjaciela - A to kto?
-To Wyatt, jest Czarodziejem...
-I chłopakiem Harrego- wszedł mu w słowo jasnowłosy mężczyzna wyraźnie zaznaczając swój teren. Przecież ich nie znał i mógł się obawiać.
-Tak... - Harry uśmiechnął się do niego i wziął za rękę- Ale....
-Mamy tyle do nadrobienia - wszedł mu w słowo Geroge- Ale nie dziś... spotkamy się jeszcze mam nadzieje... i być może kiedyś będzie bezpiecznie, żebyś wrócił wszyscy za tobą tęsknią.
-Ja za wami też - Harry bardzo cieszył się, że ktoś jeszcze tam o nim myśli.
-Nie mamy jednak dużo czasu- Oliver nie chciał im przerywać, ale musiał- Harry musisz być bardziej uważny... używałeś magii i ktoś to zmonitorował. To jednak można było zmanipulować. Niestety... Ron zobaczył cię wczoraj... Dumbledore już wie gdzie jesteś...- Harry zbladł i niemal osunął się na ziemię. Tylko Wyatt go przed tym powstrzymał i wziął na ręce.
-Obronimy go tu- odezwał się mężczyzna.
-Chcemy wam pomóc- Geroge bardzo cieszy| się że Harry ma kogoś takiego w swoim życiu- Pstaramy się zmylić trop jakoś
-Chodźcie z nami do domu, mama i tata jakoś... spróbujemy...
-Nie - Harry wszedł mu w słowo- Twoja rodzina nie będzie się narażać.
-Skarbie... musimy cię chronić, jesteś jednym z nas... proszę cię.
-Wyatt ma rację - Oliver uśmiechnął się do Harrego - Luna mówiła, że mieszkasz u Czarodziejek.
-Tak- odpowiedział ostrożnie chłopak.
-Mogą być jedyną szansą na pokonanie Dumbledora - Wood próbował przemówić mu do rozsądku.
-Ale....- Harry nadal chciał się kłócić.
-Kochanie, twój przyjaciel ma rację, chodźmy już. Musisz dać sobie pomóc – miał nadzieje, że to w końcu to go przekona.
-Dobrze - poddał się po chwili ciszy i zbliżył usta do ucha mężczyzny- możemy pojechać w ten weekend?
-Cokolwiek zechcesz - pocałował go w policzek- Zapraszam- zwrócił się do Anglików i wskazał samochód.
-Tym?- George spojrzał na maszynę z niedowierzaniem.
-Tak- Harry roześmiał się w końcu - I w drodze opowiesz mi wszystko.
-Jasne, że tak- Oliver objął Georga i poprowadził go do mugolskiego samochodu, on już trochę to znał i nie obwiał się aż tak bardzo.

7 komentarzy:

  1. Biedny Wyatt, ma pod nosem takie ciasteczko i nie może go skonsumować. Chłopak jeszcze jakiejś nerwicy dostanie. Liczę na to, że ten wypad za miasto będzie ekscytujący i bardzo dokładnie opisany.
    Zastanawiam się czy Oliwier z Georgiem, nie sprowadzili Jamesowi na głowę Zakonu. Szpiedzy Dropsa na pewno ich obserwują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Silna wola Wyatt'a powoli zaczyna się kończyć, ale Harry zaczął się przełamywać swoje lęki, więc w czasie weekendu w domku mogą posunąć się trochę dalej niż dotychczas:)
    Mam nadzieją, że chłopcy będą mieli jeszcze trochę spokoju i Drops tak szybko nie zaatakuje.
    A spotkanie można zaliczyć do całkiem udanych:)
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu do dalszego pisania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Harry jest strasznie uparty jeśli chodzi o szczęście innych a miedzy bohaterami coraz lepiej się układa

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział:) W sumie, wstyd mi trochę, ale dopiero w ostanim się kapłam, skąd stworzyłaś ten świat. Serial czarodziejki z polsatu, mam rację? :D Moc trzech i te inne duperele;p? Fajniusio, że Harry zaczyna się przełamywać, ciekawe jak daleko by zaszli gdyby nie Henry;p George z Olivierem? Coraz bardziej ciekawie;) Czekam z niecierpliwością na next;D Pozdrawiam i weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyatt znaczy swoje terytorium ;) Od razu widać, że dla Harrego zrobi wszystko.
    Dobrze że nasz Harry spotkał się z przyjaciółmi. W jego sytuacji im więcej wsparcia tym lepiej! A Ron niech się wypcha!
    Bardzo podobała mi się długość rozdziału;)
    Czekam.
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  6. George! Oliver!! *_* awww moje kochanie ;3 Wiedziałam ,że oni są po stronie Harry'ego :)
    Nie mogę się doczekać co postanowią po naradzie:)
    No nic, czekam z niecierpliwością..
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, ciesze się że Wayatt po prostu jest, daje czas i swobodę Harremu, ale też pokazuje że jest przy nim i zawsze to może liczyć na niego... spotkanie o tak aż zazdrosny Wayatt o zwykłe przytulenie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń