Drogę
do domu Wyatta pokonali szybko w milczeniu. Harry cieszył się na widok
przyjaciół, ale bał się spotkania ze swoją przeszłością i przyszłością. George
obserwował swojego młodego przyjaciela. Chłopak bardzo się zmienił, jakby
wydoroślał, a jednocześnie zdawał się być takim samym słodkim, przestraszonym
dzieciakiem, to było coś niesamowitego, ale i smutnego, miał tylko nadzieję, że
ten blondyn będzie dla niego dobry. Nikt tak jak Harry nie zasługuje na
szczęście.
- Jesteśmy
- odezwał się Wyatt, parkując przed dużym, różowym domem.
-To
twój dom?- Zdziwił się Oliver.
- Mieszkam
z rodziną – Odpowiedział czarodziej i wyszedł z samochodu. Nowo poznani nie byli
źli, ale nie ufał im też do końca, bał się, że będą próbowali namówić Harrego,
żeby z nimi wrócił, dlatego postanowił, że po pierwsze nie zostawi ich samych,
a po drugie zaznaczy swoje terytorium. Obiegł auto i otworzył drzwi Harremu
uśmiechając się łagodnie. Na co ten spłonął ślicznym rumieńcem.
- I
oni wszyscy nam pomogą?- Zapytał George.
- Oczywiście.
Nam już prababcia mówiła, że się znajdziemy w rodzinie - Wyatt nie patrzył
jednak na niego.
-
Ale tylko dorośli- poprosił Harry.
-Wątpię,
żeby mama i ciotki zgodziły się na coś innego - uśmiechnął się do niego-
Zapraszam – otworzył drzwi przed gośćmi. George był zachwycony domem, ale nic
nie mówił. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wróci.
-Tato!
Chris!- Krzyknął nagle Wyatt, gdy znaleźli się w salonie.
-
Wyatt nie krzycz- Harry prztulił się do niego i zamkną| oczy.
-Boli
cię głowa? – Zapytał, patrząc z troską na ukochanego.
-Trochę
– przyznał, ale ich rozmowę przerwało pojawienie się Leo i Chrisa. Ten ostatni
wyglądał na złego, ubrany w strój do ćwiczeń, spocony z słuchawkami na uszach.
- Co
jest? – Zapytał niechętnie, patrząc na brata i dopiero teraz zorientował się,
że nie są sami.
-To
Oliver Wood i Geroge Wersley - odezwał się Harry, wskazując na przybyszów- Byli
kilka lat przede mną w szkole.
- Witajcie
- Leo uściskał im dłonie - James powiedz czego potrzebujecie.
- Czas
chyba, żeby wszyscy dowiedzieli się prawdy - chłopak bał się tego. Zbladł
nieznacznie i usiadł na kanapie . Wyatt natychmiast usadowił się obok i objął
Harrego. Ten natomiast po krótkiej chwili wahania przeniósł się na jego kolana
i ukrył twarz w jego szerokiej ciepłej piersi.
- Prawdę?-
Zapytał w końcu Chris. Nie lubił nie wiedzieć czegoś ważnego.
-Tak
- Wyatt spojrzał na brata trochę zirytowany - Ale najpierw ktoś musi iść po
mamę, ciotki i wujków.
- Ja
to zrobię - Leo zniknął nagle.
-To
lepsze niż teleportacja - wyrwało się Georgowi- Na pewno bezpieczniejsze.
-Tak
- przyznał mu Harry i w tym momencie zaczęli pojawiać się członkowie rodziny
Wyatta. W najróżniejszy sposób. Mimo to ani Oliver, ani George już się nie
odzywali chociaż na pewno mieli dużo pytań. Teraz jednak opowieść Harrego była
ważniejsza.
-Co
się dzieje?- Zapytała jedna z kobiet, siadając na najbliższym fotelu.
-Paige....-
Zaczął Leo.
- Czas
żebyście dowiedzieli się prawdy- przerwał mu Harry martwym głosem nie ruszając
się jednak z miejsca. Potrzebował teraz wsparcia ukochanej osoby. A Wyatt był
takim kimś. Jego dotyk sprawiał, że był spokojniejszy i bardziej pewny siebie.
- Wszystko
będzie dobrze - zapewnił go mężczyzna, całując w czoło i policzek.
-To
długa historia, więc proszę, by wszyscy usiedli i nie przerywali mi - podjął znowu
i popatrzył na zebranych. Wszyscy pokiwali głowami. Wszystko zaczęło się
jeszcze przed moim urodzeniem.....Dwie godziny później w końcu zamilknął, ale
nie odważył się podnieść wzroku. W miarę jak mówił ramiona Wyatta dawały mu
coraz większy komfort. Teraz nie rozkleił się tylko dzięki nim. Zdawał sobie
sprawę, że o większości sprawach Oliver i George nie wiedzą. Nikt się nie
odezwał, ale nagle poczuł czyjeś jeszcze ręce obejmujące go i podniósł wzrok.
Piper płakała, ale nie była jedyną osobą, która była w takim stanie. Zdał sobie
sprawę, że Wyatt mamrocze coś pod nosem i nawet Henry ociera ukradkiem łzę.
-
I teraz oni na ciebie polują?- Odezwał się Coop.
-Tak,
a ja byłem na tyle głupi, że użyłem magii - odpowiedział Harry.
-
Wiedziałeś?- Pheobe zwróciła się do Leo.
-Tak
- mężczyzna wyglądał jakby był czemuś winny- Starsi wyznaczyli Wyattowi misję.
Oni musieli się spotkać.
-
Jak mogłeś nic nie powiedzieć?! - Piper była zła na męża.
-Harry
jest nam potrzebny... ale zadanie miał wykonać Wyatt...
- A
więc jednak miałem racje - Coop podszedł do kanapy- Siła waszej miłości jest
większa niż ja, czy jakikolwiek Kupidyn możemy stworzyć.
-To
dobrze?- Zapytał Chris
- Jak
najbardziej- przytaknął mężczyzna - Są związki, która mimo naszej ingerencji i
tak się staną. Twoi rodzice na przykład.
-Pozostanie
pytanie co teraz - w końcu odezwał się Wyatt.
-
Leo co miałeś na myśli mówiąc, że Harry jest nam potrzebny - Henry ciągle nie
mógł uwierzyć w to co słyszy.
- Nasza
magia jest inna niż jego a...- zaczął.
-Tata
zabrał mnie w przyszłość - wtrącił się Wyatt, patrząc Harremu prosto w oczy-
Skarbie wygląda na to że...
- Nasza
i wasza magia się połączą- zrozumiał nagle Oliver.
- Pierwszy
raz od czasu Merlina - dodał Leo.
-
Czyli?- Zapytały siostry razem.
- Mamo
nie musisz się martwić o wnuki - Wyatt nie wiedział jak to powiedzieć zwłaszcza
tak zaatakowany przez rodzinę. Harry po prostu siedział spokojnie. Te wszystkie
rzeczy jakie już mu się zdarzyły jako dziecku, teraz po latach nie wydawały się
wcale takie dziwne czy złe.
- A
kto będzie mamusią? - Chris miał niezły ubaw, ale w sumie to się cieszył, że
bratu się układa, dla niego też będzie jeszcze czas i nadzieja.
- Nie
rozmawiajmy o tym - Pheobe przerwała tą rozmowę zanim Harry spalił się z
zażenowania. Wyatt był jej bardzo wdzięczny, bo i jemu też zaczęło robić się
dość dziwnie.
-Tak
- uśmiechnął się do ciotki.
-Nie
wiedziałem, że jesteś Nosicielem - George w sumie nie powinno go to dziwić, bo
przecież kto jak kto, ale Harry mógł nim być.
- Kim?
- Chłopak w końcu popatrzył na starego przyjaciela.
- Mężczyzną,
który bez żadnych eliksirów czy zaklęć może zajść w ciążę, było kilku takich w
historii – wyjaśnił wszystkim.
- No
tak - westchnął Harry, ale uśmiechnął się, może wszystko jednak będzie dobrze.
-To
piękna rzecz przynajmniej u nas- stwierdzi| O|iver
-
Więc musimy połączyć siły - Piper była w bojowym nastroju - Ten cały... jak mu
tam... nie dostanie Harrego, ani nikogo z mojej rodziny.
-
Więc zawiadomimy resztę - George wstał - Kochanie zrobisz to? Chcę jeszcze
porozmawiać z Harrym - pocałował Olivera.
- Oczywiście,
że tak - zniknął z cichym trzaskiem.
-
Szkoła Magii - Pheobe podeszła do Paige - Chris?
- Jasne
- podszedł do ciotek i zniknęli.
- Porozmawiam
ze starszymi - Leo też zniknął
-
Chłopcy, pomożecie w kuchni - Piper zwróciła się do Coopa i Henrego .wyprowadzając
ich z salonu. Zostali już tylko we trójkę. Wyatt wiedział, że on i Harry muszą porozmawiać, ale bał się
tego. To co powiedział może brzmieć jakby trzymał go wbrew woli. To jednak
rozmowa na później. Teraz musiał mieć oko na rudego mężczyznę.
-Jak
tam Teddy?- Harry uśmiechał się do przyjaciela.
- Dobrze.
Wszyscy mamy się dobrze... Znaczy nie do końca, Draco... chyba nie żyje.
-
Jak?- Przełknął ślinę.
- Fred
szuka go już od miesiąca. Może po prostu się ukrywa.
- Mam
nadzieje, że nic mu nie jest - nie chciał już rozmawiać o śmierci- Powiedz mi
coś dobrego. Wszystkie dobre wiadomości - Harry patrzył na Georga prosząco.
- Mam wiele takich
historii - uśmiechnął się - Więc.....
Harry wyjątkowo spokojnie zareagował na tą wzmiankę o Nosicielu.Czyżby naprawdę miał ochotę zostać tatuśkiem, tak bez jednego słowa protestu?
OdpowiedzUsuńRodzina Wyatta też zbytnio się nie przejęła tymi wszystkimi rewelacjami. Wygląda na to, że będę dzielnie wspierać Harrego w jego walce.
Szkoda, że przyjaciele przyjechali na tak krótko, bo widać, że chłopak bardzo za nimi tęsknił.
Kiedy zaczną robić maluszka? Mam nadzieję, że opiszesz jak przyjdzie na świat i jak sobie potem radzą z nim młodzi tatusiowie.
Harry'ego albo się kocha, albo nienawidzi, a teraz znajduję się wśród kochających go osób, więc było pewne, że zrobią wszystko, aby nie dostał się w łapska Dumbledore'a:)
OdpowiedzUsuńWow...Połączenie dwóch rodzajów magii pierwszy raz od czasu Merlina. Potter zawsze był wyjątkowy i jak widać został wybrany nie tylko do pokonania Voldemorta:)
Pozdrawiam i życzę dużo weny:)
Fajnie, że w końcu poznali prawdę:) Nie moglam się tego doczekać;p Widać, że zareagowali, jak prawdziwa rodzina i to mi się podoba:)) Potter znów jest wyróżniony - ciąża:D Chociaż, czytając Twoje opowiadania powinnam się już przyzwyczaić do męskiej ciąży;p Dobrze, że Harry ma oparcie w rodzinie Waytta i w swoich prawdziwych, magicznych przyjaciołach. Myślę, że sam by sobie nie poradził.. Wydaje się taki kruchy..
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity:) Czekam z niecierpliwością na następny i weny życzę:))
Pozdrawiam
Caathy.x1
Wreście Harry coś się dowiaduje o swojej przyszłości to jest fajne a co się dalej będzie działo zobaczymy
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wszystko sie wyjaśniło a i cała rodzinka i przyjaciele wspierają Harry'ego i mu pomogą.
OdpowiedzUsuńOliver i George, mhm *_*
Twoja Maru;3
Nareszcie szczera rozmowa :) No i wyjawienie przyszłości Harrego. Duży krok do przodu, a nawet nie wyszli z pokoju ;)
OdpowiedzUsuńWeny!
gnose
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Harry to spokojnie zareagował na wzmiankę o byciu nosicielem, no chyba że po prostu przyjął to jak zawsze... jak coś dziwnego to ja... ale widac że dostrzega w Wayattie oparcie... i jak widać ma wsparcie całej rodziny Wayatta...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka