środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 20


Drogę do domu Wyatta pokonali szybko w milczeniu. Harry cieszył się na widok przyjaciół, ale bał się spotkania ze swoją przeszłością i przyszłością. George obserwował swojego młodego przyjaciela. Chłopak bardzo się zmienił, jakby wydoroślał, a jednocześnie zdawał się być takim samym słodkim, przestraszonym dzieciakiem, to było coś niesamowitego, ale i smutnego, miał tylko nadzieję, że ten blondyn będzie dla niego dobry. Nikt tak jak Harry nie zasługuje na szczęście.
- Jesteśmy - odezwał się Wyatt, parkując przed dużym, różowym domem.
-To twój dom?- Zdziwił się Oliver.
- Mieszkam z rodziną – Odpowiedział czarodziej i wyszedł z samochodu. Nowo poznani nie byli źli, ale nie ufał im też do końca, bał się, że będą próbowali namówić Harrego, żeby z nimi wrócił, dlatego postanowił, że po pierwsze nie zostawi ich samych, a po drugie zaznaczy swoje terytorium. Obiegł auto i otworzył drzwi Harremu uśmiechając się łagodnie. Na co ten spłonął ślicznym rumieńcem.
- I oni wszyscy nam pomogą?- Zapytał George.
- Oczywiście. Nam już prababcia mówiła, że się znajdziemy w rodzinie - Wyatt nie patrzył jednak na niego.
- Ale tylko dorośli- poprosił Harry.
-Wątpię, żeby mama i ciotki zgodziły się na coś innego - uśmiechnął się do niego- Zapraszam – otworzył drzwi przed gośćmi. George był zachwycony domem, ale nic nie mówił. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wróci.
-Tato! Chris!- Krzyknął nagle Wyatt, gdy znaleźli się w salonie.
- Wyatt nie krzycz- Harry prztulił się do niego i zamkną| oczy.
-Boli cię głowa? – Zapytał, patrząc z troską na ukochanego.
-Trochę – przyznał, ale ich rozmowę przerwało pojawienie się Leo i Chrisa. Ten ostatni wyglądał na złego, ubrany w strój do ćwiczeń, spocony z słuchawkami na uszach.
- Co jest? – Zapytał niechętnie, patrząc na brata i dopiero teraz zorientował się, że nie są sami.
-To Oliver Wood i Geroge Wersley - odezwał się Harry, wskazując na przybyszów- Byli kilka lat przede mną w szkole.
- Witajcie - Leo uściskał im dłonie - James powiedz czego potrzebujecie.
- Czas chyba, żeby wszyscy dowiedzieli się prawdy - chłopak bał się tego. Zbladł nieznacznie i usiadł na kanapie . Wyatt natychmiast usadowił się obok i objął Harrego. Ten natomiast po krótkiej chwili wahania przeniósł się na jego kolana i ukrył twarz w jego szerokiej ciepłej piersi.
- Prawdę?- Zapytał w końcu Chris. Nie lubił nie wiedzieć czegoś ważnego.
-Tak - Wyatt spojrzał na brata trochę zirytowany - Ale najpierw ktoś musi iść po mamę, ciotki i wujków.
- Ja to zrobię - Leo zniknął nagle.
-To lepsze niż teleportacja - wyrwało się Georgowi- Na pewno bezpieczniejsze.
-Tak - przyznał mu Harry i w tym momencie zaczęli pojawiać się członkowie rodziny Wyatta. W najróżniejszy sposób. Mimo to ani Oliver, ani George już się nie odzywali chociaż na pewno mieli dużo pytań. Teraz jednak opowieść Harrego była ważniejsza.
-Co się dzieje?- Zapytała jedna z kobiet, siadając na najbliższym fotelu.
-Paige....- Zaczął Leo.
- Czas żebyście dowiedzieli się prawdy- przerwał mu Harry martwym głosem nie ruszając się jednak z miejsca. Potrzebował teraz wsparcia ukochanej osoby. A Wyatt był takim kimś. Jego dotyk sprawiał, że był spokojniejszy i bardziej pewny siebie.
- Wszystko będzie dobrze - zapewnił go mężczyzna, całując w czoło i policzek.
-To długa historia, więc proszę, by wszyscy usiedli i nie przerywali mi - podjął znowu i popatrzył na zebranych. Wszyscy pokiwali głowami. Wszystko zaczęło się jeszcze przed moim urodzeniem.....Dwie godziny później w końcu zamilknął, ale nie odważył się podnieść wzroku. W miarę jak mówił ramiona Wyatta dawały mu coraz większy komfort. Teraz nie rozkleił się tylko dzięki nim. Zdawał sobie sprawę, że o większości sprawach Oliver i George nie wiedzą. Nikt się nie odezwał, ale nagle poczuł czyjeś jeszcze ręce obejmujące go i podniósł wzrok. Piper płakała, ale nie była jedyną osobą, która była w takim stanie. Zdał sobie sprawę, że Wyatt mamrocze coś pod nosem i nawet Henry ociera ukradkiem łzę.
- I teraz oni na ciebie polują?- Odezwał się Coop.
-Tak, a ja byłem na tyle głupi, że użyłem magii - odpowiedział Harry.
- Wiedziałeś?- Pheobe zwróciła się do Leo.
-Tak - mężczyzna wyglądał jakby był czemuś winny- Starsi wyznaczyli Wyattowi misję. Oni musieli się spotkać.
- Jak mogłeś nic nie powiedzieć?! - Piper była zła na męża.
-Harry jest nam potrzebny... ale zadanie miał wykonać Wyatt...
- A więc jednak miałem racje - Coop podszedł do kanapy- Siła waszej miłości jest większa niż ja, czy jakikolwiek Kupidyn możemy stworzyć.
-To dobrze?- Zapytał Chris
- Jak najbardziej- przytaknął mężczyzna - Są związki, która mimo naszej ingerencji i tak się staną. Twoi rodzice na przykład.
-Pozostanie pytanie co teraz - w końcu odezwał się Wyatt.
- Leo co miałeś na myśli mówiąc, że Harry jest nam potrzebny - Henry ciągle nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
- Nasza magia jest inna niż jego a...- zaczął.
-Tata zabrał mnie w przyszłość - wtrącił się Wyatt, patrząc Harremu prosto w oczy- Skarbie wygląda na to że...
- Nasza i wasza magia się połączą- zrozumiał nagle Oliver.
- Pierwszy raz od czasu Merlina - dodał Leo.
- Czyli?- Zapytały siostry razem.
- Mamo nie musisz się martwić o wnuki - Wyatt nie wiedział jak to powiedzieć zwłaszcza tak zaatakowany przez rodzinę. Harry po prostu siedział spokojnie. Te wszystkie rzeczy jakie już mu się zdarzyły jako dziecku, teraz po latach nie wydawały się wcale takie dziwne czy złe.
- A kto będzie mamusią? - Chris miał niezły ubaw, ale w sumie to się cieszył, że bratu się układa, dla niego też będzie jeszcze czas i nadzieja.
- Nie rozmawiajmy o tym - Pheobe przerwała tą rozmowę zanim Harry spalił się z zażenowania. Wyatt był jej bardzo wdzięczny, bo i jemu też zaczęło robić się dość dziwnie.
-Tak - uśmiechnął się do ciotki.
-Nie wiedziałem, że jesteś Nosicielem - George w sumie nie powinno go to dziwić, bo przecież kto jak kto, ale Harry mógł nim być.
- Kim? - Chłopak w końcu popatrzył na starego przyjaciela.
- Mężczyzną, który bez żadnych eliksirów czy zaklęć może zajść w ciążę, było kilku takich w historii – wyjaśnił wszystkim.
- No tak - westchnął Harry, ale uśmiechnął się, może wszystko jednak będzie dobrze.
-To piękna rzecz przynajmniej u nas- stwierdzi| O|iver
- Więc musimy połączyć siły - Piper była w bojowym nastroju - Ten cały... jak mu tam... nie dostanie Harrego, ani nikogo z mojej rodziny.
- Więc zawiadomimy resztę - George wstał - Kochanie zrobisz to? Chcę jeszcze porozmawiać z Harrym - pocałował Olivera.
- Oczywiście, że tak - zniknął z cichym trzaskiem.
- Szkoła Magii - Pheobe podeszła do Paige - Chris?
- Jasne - podszedł do ciotek i zniknęli.
- Porozmawiam ze starszymi - Leo też zniknął
- Chłopcy, pomożecie w kuchni - Piper zwróciła się do Coopa i Henrego .wyprowadzając ich z salonu. Zostali już tylko we trójkę. Wyatt wiedział,  że on i Harry muszą porozmawiać, ale bał się tego. To co powiedział może brzmieć jakby trzymał go wbrew woli. To jednak rozmowa na później. Teraz musiał mieć oko na rudego mężczyznę.
-Jak tam Teddy?- Harry uśmiechał się do przyjaciela.
- Dobrze. Wszyscy mamy się dobrze... Znaczy nie do końca, Draco... chyba nie żyje.
- Jak?- Przełknął ślinę.
- Fred szuka go już od miesiąca. Może po prostu się ukrywa.
- Mam nadzieje, że nic mu nie jest - nie chciał już rozmawiać o śmierci- Powiedz mi coś dobrego. Wszystkie dobre wiadomości - Harry patrzył na Georga prosząco.
- Mam wiele takich historii - uśmiechnął się - Więc.....

7 komentarzy:

  1. Harry wyjątkowo spokojnie zareagował na tą wzmiankę o Nosicielu.Czyżby naprawdę miał ochotę zostać tatuśkiem, tak bez jednego słowa protestu?
    Rodzina Wyatta też zbytnio się nie przejęła tymi wszystkimi rewelacjami. Wygląda na to, że będę dzielnie wspierać Harrego w jego walce.
    Szkoda, że przyjaciele przyjechali na tak krótko, bo widać, że chłopak bardzo za nimi tęsknił.
    Kiedy zaczną robić maluszka? Mam nadzieję, że opiszesz jak przyjdzie na świat i jak sobie potem radzą z nim młodzi tatusiowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry'ego albo się kocha, albo nienawidzi, a teraz znajduję się wśród kochających go osób, więc było pewne, że zrobią wszystko, aby nie dostał się w łapska Dumbledore'a:)
    Wow...Połączenie dwóch rodzajów magii pierwszy raz od czasu Merlina. Potter zawsze był wyjątkowy i jak widać został wybrany nie tylko do pokonania Voldemorta:)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że w końcu poznali prawdę:) Nie moglam się tego doczekać;p Widać, że zareagowali, jak prawdziwa rodzina i to mi się podoba:)) Potter znów jest wyróżniony - ciąża:D Chociaż, czytając Twoje opowiadania powinnam się już przyzwyczaić do męskiej ciąży;p Dobrze, że Harry ma oparcie w rodzinie Waytta i w swoich prawdziwych, magicznych przyjaciołach. Myślę, że sam by sobie nie poradził.. Wydaje się taki kruchy..
    Rozdział niesamowity:) Czekam z niecierpliwością na następny i weny życzę:))
    Pozdrawiam
    Caathy.x1

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreście Harry coś się dowiaduje o swojej przyszłości to jest fajne a co się dalej będzie działo zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesze się, że wszystko sie wyjaśniło a i cała rodzinka i przyjaciele wspierają Harry'ego i mu pomogą.
    Oliver i George, mhm *_*
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie szczera rozmowa :) No i wyjawienie przyszłości Harrego. Duży krok do przodu, a nawet nie wyszli z pokoju ;)
    Weny!
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, Harry to spokojnie zareagował na wzmiankę o byciu nosicielem, no chyba że po prostu przyjął to jak zawsze... jak coś dziwnego to ja... ale widac że dostrzega w Wayattie oparcie... i jak widać ma wsparcie całej rodziny Wayatta...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń