środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 25

Następnego poranka Harry obudził się całkiem sam w nieznanym pomieszczeniu i przez chwilę ogarnęła go panika. Uspokoił się po jakimś czasie ale i to nie to nie trwało długo bo zdał sobie sprawy dlaczego obudził się sam i to w miejscu którego nie znał i w pierwszej chwili chciał za wszelką cenę wrócić do domu. Chociaż nie bardzo wiedział jak ma to zrobić. Za to wiedział że musi się ubrać i zająć czymś myśli. I na szczęście ktoś zapukał do drzwi
-Panie  Black można?- Pojawiła się w nich głowa mężczyzny w średnim wieku. Z jego oczu bił spokój i ciepło
-Proszę- uśmiechnął się do niego i otulił szczelniej szlafrokiem
-Jestem medykiem Stone...- wszedł
-Miło mi... pan wie?- Harry usiadł na kanapie
-Oczywiści i dlatego właśnie tu jestem Wyatt prosił żebym z panem...
-Wystarczy James- przerwał mu szybko
-James... nie będę ci mówił jaki wielki spotkał cię zaszczyt i szczęście jestem pewny że jesteś
tego świadom- chłopak pokiwał głową- Sam poród.... zwykle jest dość bolesny chociaż są na to eliksiry, mimo to nie możemy zapobiec operacji. Ciało w pewnym stopniu przystosuje się do wydanie dziecka....
-Ja wiem jak to się odbywa u kobiet- zarumienił się- ale to przecież nie to samo
-Oczywiście- mężczyzna uśmiechnął się  i przez chwilę pozazdrościł młodemu Halliwell'owi takiego uroczego i słodkiego partnera- Tu poród odbywa się w zasadzie trochę przez pępek.... jest to dość trudno wyjaśnić... w każdym razie może być tak że nacięcia wokół będą bardzo małe zależy to od wielkości dziecka i jak na to zareaguje twoje ciało
-A czy jest jakieś ryzyko?- Harry nie do końca pojmował to o czym mówi medyk ale wydawało mu się to w sumie całkiem logiczne... w każdym razie mógł to sobie wyobrazić to o czym wcześniej myślał na ten temat nie dało się nawet opisać słowami
-Nie- Stone uśmiechnął się do niego- Oczywiście muszę cię regularnie badać.... chyba że chcesz żeby robiła to kobieta- zawahał się zanim to powiedział
-Pan może być- chłopakowi nagle zrobiło się dziwnie że załatwia to wszystko sam i bardzo mocno zatęsknił za Wyatt'em, jednak nie mógł go teraz wezwać
-Więc z chęcią zawiadomię cię o terminie pierwszego badania- powiedział i skierował się do wyjścia- Miło mi było poznać Harry- mrugnął do niego a chłopak aż oniemiał ze zdziwienia- Jestem medykiem muszę wiedzieć kim na prawdę są moi pacjenci ale Wyatt cię nie zdradził
-Och... to chyba dobrze- wyjąkał w końcu Harry
-Odpoczywaj- mężczyzna w końcu wyszedł ale chłopak nie był już w stanie usiedzieć na miejscu. Martwił się i to bardzo. Najgorsze jest to że nie miał pojęcia która jest godzina. Ten pokój miał wszystko poza zegarem.
Nie brał nawet prysznica. Ubrał się tylko szybko i postanowił zająć myśli zwiedzaniem szkoły.

Sytuacja na polu bitwy robiła się gorąca ale prawda była taka że Wyatt spodziewał się bardziej zorganizowanego ataku skoro walczyli z ludźmi. Jedyne co mu się podobało że dzięki serii osłon walka toczyła się na zewnątrz a nikt ich ani nie widział ani nie słyszał
-Jesteśmy gotowi!- Usłyszał nagle Chrisa i podbiegł w jego stronę. Przywołał wszystkich przodków rodzinnych i czerpał od nich moc
-Tylko pamiętajcie to ludzie- nawet tata włączył się do walki chociaż był pacyfistą
-Tak- mama wzięła ciocie za ręce a on i Chris stanęli za nimi również trzymając się za ręce trzecia linia składała się z taty i wujka Coopa- Teraz wszyscy!- Każdy z nich wyciągnął rękę przed siebie i nagle błysnęło niebieskie światło mimo klątw rzucanych przez tamtych energia gładko omiotła wszystkich napastników, nawet tych którzy walczyli jeszcze z przyjaciółmi Harrego.... i nagle wszyscy zniknęli  i zapadła cisza
-Nie to że jestem nie wdzięczny czy coś ale gdzie oni się podziali?- Zapytał Wyatt po chwili
-Zostali przeniesieni do innego równoległego świata.... nie mogliśmy ich zabić- wyjaśnił Coop
-I to koniec....?- Fred odezwał się z niedowierzaniem
-Tak- Peige uśmiechnęła się do siostrzeńca- Powinieneś iść do Harrego teraz stres w jego stanie nie jest dobry
-Stanie?- Wtrąciła się Angelina
-Harry jest w ciąży- wypalił Chris znów niemądrze rechocząc- Mają niezły czas
-Oj już- Piper pokręciła głową
-Luna na pewno się ucieszy gdy jej powiemy- Nevile cieszył się za przyjaciela.
Wyatt nie został już żeby tego słuchać. Stęsknił się za ukochanym i musiał podzielić się z nim dobrymi wiadomościami.

Gdy zobaczył pustą sypialnie w pierwszej chwili przyszło mu na myśl że coś mu się stało ale zobaczył na podłodze przy drzwiach do łazienki szlafrok i wyszczerzył zęby.
Teraz w końcu mógł świętować. Ostrożnie otworzył drzwi ale chłopak i tak to zobaczył i zanim się spostrzegł całkiem nagi Harry wpadł mu w ramiona i przywarł do niego tak mocno że omal go nie udusił
-Wszystko dobrze prawda?- Zapytał w końcu chłopak
-Tak skarbie- pochylił się i pocałował go- Już nic ci nie grozi
-Tak bardzo się bałem... żałuję że nie pozwoliłeś mi....
-Ci...- wziął go na ręce- Teraz czas na`świętowanie
-Masz rację- chłopak uśmiechnął się do niego- Ale ja chcę wziąć prysznic
-Dobrze kochanie- podszedł do kabiny odkręcił ciepłą wodę i dopiero postawił ukochanego na posadce- Nic nie rób tylko się rozbiorę i umyję cię calutkiego- na to Harry zadrżał owszem dopiero niedawno poznał co to jest prawdziwy sex ale Wyatt bardzo na niego działał.
Mężczyzna w końcu dołączył do niego i wziął do ręki mydło po czym zaczął delikatnie masować ciało ukchanego
-Teraz już wszystko będzie dobrze- Wyatt był pewny swego i całował kuszące usta Harrego zachłannie i namiętnie przyglądając się jak ich erekcje powoli zwracają się do siebie
-Ja.... możemy się kochać?- Zapytał chłopak i wydał z siebie jęk
-Kochanie nie musisz nawet o to pytać- odwrócił go plecami do siebie i zaczął powoli jedną ręką masować pośladki Harrego, drugą ściskał jego nabrzmiały penis. Chłopak wydawał z siebie coraz głośniejsze jęki i położył mu głowę na piersi i patrzył na niego zamglonym i oczami uśmiechając się błogo.
Wyatt po kilku chwilach pieszczot które im obu wydawały się wiecznością w końcu wsunął w już ciężką erekcje w zniewalające ciało kochanka
-Dobrze ci skarbie?- Zapytał całując go w szyję
-Wspaniale- wyszeptał
-Pochyl się- Harry wykonał polecenie i oparł się rękami o zimne szkło. Wyatt zaczął poruszać się coraz szybciej i przeniósł obie ręce na jego biodra.
Harry był pewny że skończy szybko ale nie chciał tego robić bo było mu tak bardzo wspaniale. Wyatt miał podobne myśli ale nie zwolnił przeciwnie przyspieszył jeszcze i całował kochanka po plecach. Gdy przygryzł skórę mocniej Harry krzyknął i doszedł. Mężczyzna z zadowoleniem zrobi to samo
-Tak bardzo cię kocham- Wyatt wyszeptał mu do ucha i znów podniósł. Woda robiła się coraz zimniejsza a nie mógł teraz pozwolić sobie by chłopak się przeziębił
-I ja kocham ciebie- wtulił się w niego i zanim zdążył zadrżeć z zimna byli już w ciepłym łóżku
-A teraz śniadanko kochanie- Mężczyzna był zdeterminowany by ukochany miał wszystko co najlepsze i dziś i do końca ich życia. Być może dziś wieczorem się oświadczy. Jest na to sposobność i sprzyjające okoliczności.

5 komentarzy:

  1. Harry będzie miał dzidziusia! Harry będzie miał dzidziusia! yay ayayayayaya !!! ^^ Bardzo mi się to podoba, a numerek pod prysznicem jeszcze lepszy ^^
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że będzie im się szczęśliwie żyło, że wszystko się dobrze ułoży. Harry zasługuje na szczęście i mam nadzieję, że je dostanie:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka ;) Ale już chcesz kończyć opowiadanie? Coś mi się wydaje, że to jeszcze nie koniec zmartwień Harrego...


    Alice96

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem miły ten lekarz, ale coś słabo wytłumaczył Harremu kwestie związane z ciążą. W sumie to zostawił go z niczym i tylko namieszał mu w głowie.
    Rodzina Wyatta to straszni plotkarze, nie umieją trzymać języka za zębami. Za chwilę wszyscy będą wiedzieli o ciąży Harrego. Problem w tym, że wrogowie mogą z tego skorzystać i zrobić mu krzywdę.
    Świętowanie też mi się podobało, widzę, że chłopak robi się coraz śmielszy i zapomina o koszmarach z przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, rodzina Wayatta to straszni plotkarze oby tylo wrogowie się nie dowiedzieli bo mogą to wykorzystać, a scena pod prysznicem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń