środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 24

Dumbledore w końcu miał powody do zadowolenia. Przez rok bez skutecznie ścigał swojego Złotego Chłopca. Gdyby jego pierwszy plan co do szczeniaka się powiódł problem dawno sam by się rozwiązał a tak spędza swój nareszcie wolny od Volderomta czas łapiąc obecnie najgorszego zbiega magicznego świata. A przecież nie wyglądał na takiego twardego. Przeciwnie, raczej pewne było że chłopak nie przeżyje tak długo. Ale nic nie było takie proste i do tego jeśli sprzymierzył się z innymi magicznymi ludźmi może mieć problemy Potter zawsze miał zaskakujące szczęście. Ale przecież on sam przygotowywał się do tego od dawna. Na dodatek gdy dowiedział się że chłopak jest Nosicielem a on przecież potrzebuje dziedzica.
W jego rozmyślania wdarło się pukanie do drzwi i Albus przybrał maskę dobrotliwego zatroskanego staruszka
-Tak?
-Albusie chyba już czas zaatakować.... Jeśli Potter znów nam ucieknie... zaczynamy tracić poparcie- Molly była zaniepokojona i rządna zemsty co zwykle było najlepszym połączeniem
-Nie martw się moja droga zaatakujemy jutro z samego rana- posłał jej swój najlepszy uśmiech ale myślami był już za oceanem.

Piper bardzo nie chciała podsłuchiwać pod drzwiami sypialni starszego syna. Tak się po prostu złożyło. Miała zanieść mu czystą pościel ale zatrzymała się z ręką w powietrzu gdy usłyszała początek romowy
- Kochanie oczywiście że to jest możliwe- Wyatt siedział przy biurku studiując książki medyczne- Jestem pewny że gdzieś była o tym wzmianka
-Wyatt ja muszę to wiedzieć- Harry leżał na łóżku i on również zakopany był w obszernych tomach
-Wiesz że nie pozwolę by cokolwiek ci się stało- podszedł do niego i pocałował w czoło- Ani tobie ani dziecku- dokończył kładąc się obok- ale mamy jeszcze na to czas no i mój tata wie zawsze można go o to zapytać
-Ja już odbyłem...- nie dokończył bo nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła uśmiechająca się od ucha do ucha Piper
-Dlaczego nikt mi nie powiedział że będę babcią?- Zapytała kładąc ręce na biodrach
-Mamo... nie chcieliśmy nikomu mówić- Wyatt patrzył na Harrego trochę przepraszająco
-Ale oboje bardzo się cieszymy- Harry uśmiechnął się do niej uprzejmie- Tylko.... ja nawet nie wiedziałem że mogę i stało się i ....
-W porządku kochanie- kobieta uśmiechnęła się do niego czule- Wyatt może zabierzesz Harrego do szkoły. Tam powinien być specjalista od męskich ciąży.... pan.... och nie pamiętam teraz
-Tak zrobię- zgodził się mężczyzna- Ale mamo proszę nie mów jeszcze nikomu. Nie puki istnieje zagrożenie
-Dobrze tylko nie wiem czy będę w stanie przecież... to wspaniała informacja- uśmiechnęła się jeszcze i już miała wyjść gdy do sypialni wbiegła Pheobe
-Właśnie miałam wizję i jutro nas zaatakują.... - przerwała nagle i rozpromieniła się- O jaki to będzie słodki bobasek, Harry o nic....- Piper zakryła jej buzię ręką
-Wracając do wizji- odezwał się Wyatt już bojąc się o ukochanego
-A tak- Pheobe znów spoważniała- zaatakują jutro rano... widziałam czyjąś śmierć no i  te zaklęcia....
-Na to jest sposób- Harry wstał, widać było że jest wściekły i zmęczony, tak bardzo chciał zaznać normalnego życia chociaż przez chwilę- Ustawię tarcze ochronne wokół domu, zaatakują tak żeby być niewidocznym dla wszystkich innych poza nami. Czyją śmierć?- Zapytał w końcu
-Twoją Harry- kobieta patrzyła mu prosto w oczy, szukając oznak strachu. To jednak się nie zdarzyło od chłopaka biła determinacja i siła
-Dlatego ustaw co masz ustawić i przenoszą cię do Szkoły- Wyatt wziął go w ramiona
-Nie- delikatnie mu się wyrwał i zacisnął pięści
-Harry to jest dobre rozwiązanie- odezwała się Piper
-A po za tym obiecałeś mi- mężczyzna pocałował go delikatnie- proszę cie tylko ten jeden raz daj mi się tobą zaopiekować
-Dobrze- Harry wiedział że  nie ma wyjścia, przytulił się tylko do ukochanego i westchnął- Więc chyba musimy powiedzieć wszystkim o ciąży, bo będą walczyć za mnie a ja....
-Ci... -Wyatt położył mu palec na ustach- po pierwsze nikt w tej rodzinie nie jest zdolny do posiadania własnego sekretu a po drugie zrobili by to nawet gdybyś nie nosił mojego dziecka- raz jeszcze go pocałował- wezwij swoich przyjaciół oni na pewno pomogą a ja obdzwonię wszystkich.
Żaden nie spostrzegł że kobiety wyszły.

Godzinę później cała rodzina poza Henrym i dziećmi siedziała w salonie a Harry objaśniał in plan działania jak szybo i bez ofiar mogą pokonać Dumblderoa a przynajmniej jego ludzi. Zawiadomił wcześniej swoich przyjaciół a tamci obiecali że wesprą ich jutro a dziś przygotują się do walki po swojej stronie. No i oczywiście wszyscy oszaleli na myśl o tym że w rodzinie pojawi się jeszcze jedno dziecko i za wszelką cenę postanowili chronić nowe pokolenie. Oczywiście Chris nie mógł się powstrzymać żeby nie skomentować szybkości w jakiej stanie się wujkiem ale i on nie mógł przestać się uśmiechać.

Wyatt znów zaczął wierzyć że wszystko się uda. Wiedział niestety że Harry wcale nie chce się usunąć ale musi to zrobić. Dlatego po naradzie przeniósł ich do Szkoły do prywatnej sypialni której od lat używali kolejni członkowie rodziny dla ochrony czy pomocy w placówce. I nie zamierzał rozstawać się z ukochanym do rana. Chłopak usnął jednak nim ten zdążył wrócić od medyka ale wyglądał tak uroczo no i przecież on sam musiał się wyspać a nie myśleć o kochaniu się z nim. Mimo że kusiło, chyba jeszcze bardziej niż wcześniej zanim go posmakował. To jednak zachowa do jutra wieczorem, przecież będą świętować to ze w końcu Harry jest w pełni bezpieczny.
Rozebrał się więc i wsunął pod koc, nie zdążył do końca się ułożyć gdy Harry przysunął się do niego i położył mu głowę na piersi. Wyatt objął go silnym ramieniem ucałował w czubek głowy i odpłynął w świat sennych marzeń. Na kilka godzin zapominając o jutrzejszej bitwie i tylko uśmiechał się lekko przez sen mając świadomość ukochanego ciała obok

6 komentarzy:

  1. Super notka:) Mam nadzieję, że Harry będzie bezpieczny i nic mu się nie stanie :) Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział ;D


    Alice96

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super tylko dlaczego taki krótki. Dużo weny i czekam z niecierpliwością
    Firyga

    OdpowiedzUsuń
  3. Harrego zawsze czepiają się kłopoty ale takie jest już jego życie ale mam nadzieje że wreście będzie szczęśliwy

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli wszystko zmierza ku końcowi. Jeszce tylko wielka bitwa i finisz. Mam tylko nadzieję że opiszesz nam trochę maluszka Harrego. Rodzina Wyatta ma rację, chłopak w tym stanie nie powinien brać udziału w akcji. Powinni przygotować duży słoik do pozbierania po akcji kawałków starego dropsa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Stary zgred szykuje potyczkę? :D Nie mogę się doczekać;p Pewnie bez ofiar się nie obędzie, ale skończy sie happy endem;p MIło, że wszyscy są zadowoleni z dzidziusia;)) Rozdział niesamowity, chociaż krótki!;p
    Pozdrawiam, Cat.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, mam nadzieję że Harry będzie bezpieczny, on i dziecko... a ta wizja jest przerażająca...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń