poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 2

Usiedli przy stoliku w samym końcu sali.
Tu mogli liczyć na trochę prywatności. Wyatt uśmiechał się do chłopaka. Musiał przyznać że z minuty na minutę coraz  bardziej mu się podobał. A z tym rumieńcem na bladych policzkach wyglądał słodko.
James przeglądał teraz menu z zatroskaną i zmieszaną miną. To była dość droga restauracja a on przecież nie zrobił niczego nadzwyczajnego.
Wyatt widząc jego zmieszanie dotknął reki młodszego chłopaka i poczuł iskrę. Starsi po raz pierwszy przydzielili mu dobre zadanie a to że może czerpać z tego dodatkową przyjemność to przecież nikomu nie szkodzi
-Nie krępuj się- uśmiechnął się do niego
-Wyatt ja naprawdę nic nie  zrobiłem- spuścił wzrok
-Mylisz się James. Jak już mówiłem uratowałeś nas. Chris ostatnio nie ma stabilnych mocy a ja byłem całkiem nie przygotowany. Tylko....- na chwilę zatracił się w zielonych oczach towarzysza
-Tylko?- Zapytał po chwili James
-Już pewnie wiesz, że jesteśmy magiczni. Ale twoja magia, nigdy takiej nie widziałem- przyznał Wyatt chociaż czytał dużo o czarodziejach i nie wiele było w książkach dobrych rzeczy. Wojny, zdrady i samotność. To było to co wyczytał, no i częste poświęcanie jednej osoby często dziecka dla ratowania tamtego świata. On żył inaczej a w oczach Jamesa wyczytał że on zna to wszystko
-A możemy i tym nie mówić?- Zapytał w końcu ciemnowłosy- Tak jestem magiczny i niech ci będzie uratowałem was- westchnął
-Możemy rozmawiać o czym tylko zechcesz- Wyatt nie chciał go spłoszyć
-Masz tylko brata?- Zapytał w końcu James uciekając wzrokiem
-O nie- roześmiał się- mam też młodszą siostrę rodziców dwie zamężne ciotki jedna ma trzy córki i syna a druga dwie córki i syna
-I wszyscy są magiczni?- James znał tylko jedną dużą rodzinę i na wspomnienie Wersleyów coś ścisnęło go w gardle, te rany wciąż były świeże
-Tak. A ty?- Wyattowi  podobało mu się sposób w jaki zbliżający się do nich kelner patrzy na chłopaka, na szczęście James tego nie  dostrzegał
-Jestem sierotą- tym niemal uciął rozmowę i Wyatt przez chwilę zastanawiał się co dalej robić do tego się nie spodziewał
-Wybacz nie wiedziałem- wyszeptał w końcu
-Co podać?- Kelner nawet nie spojrzał na Wyatta tylko dalej rozbierał wzrokiem Jamesa, a ten świadomie bądź nie ignorował to ciągle patrząc na menu szukając najtańszej rzeczy, ale takiej która złagodziłaby skutecznie głód.
Wyatt nie mógł się zdecydować czy uśmiechnąć się czule nad niewinnością Jamesa czy wściec na kelnera za ten wzrok, za to co na pewno sobie myślał. Miał szczęście, że to nie jest jego moc, chociaż w sumie wcale nie była mu potrzebna, to co czuł i myślał kelner było widoczne i niemal namacalne.
-Kochanie- Wziął Jamesa za rękę, decydując się na drastyczny  krok- Nic się nie martw dzisiaj świętujemy- ucałował jego dłoń z delikatnym uśmiechem- proszę o dwa dobrze wypieczone steki i butelkę najlepszego wina- zdecydował Wyatt patrząc wyzywająco na kelnera
-Oczywiście- nie zmieszał się jednak, ale odszedł szybko wyraźnie zły
-Co ty robisz?- James wyrwał swoją dłoń z uścisku Wyatta
-Na prawdę niczego nie widziałeś?- Zapytał szczerze zdziwiony
-Czego nie widziałem?- James był coraz bardziej skołowany całą tą rozmową i zachowaniem towarzysza
-Rozbierał cię wzrokiem. To było widać i nie trzeba mieć do tego super mocy...
-Na prawdę?- Zdziwił się niemądrze chłopak
-To ci się podobało?- Teraz to Wyatt nic z tego nie zrozumiał
-Nie...- James zmieszał się `znowu- po prostu nigdy nikt tak na mnie nie patrzył nigdy nikomu się nie podobałem...
-Co ty mówisz?- Znów złapał go delikatnie za  rękę i patrzył mu w oczy nie dając mu uciec- Ja sam dopiero cię poznałem, i nic o tobie nie wiem. Ale uważam że jesteś śliczny i odważny a ten skromny rumieniec jest po prostu wspaniały. A to tylko pierwsze wrażenie. Wiem też że zostałeś zraniony, to widać w twoich oczach. Proszę cię tylko o szansę. Chcę cię poznać- Wyatt nigdy jeszcze tak się nie denerwował to co robił z nim ten mały było zadziwiające i będzie musiał porozmawiać z wujkiem który jest Kupidynem, bo jeśli to jego sprawka to już przepadł.
-Tylko nie oczekuj ode mnie zbyt dużo- wyszeptał James spuszczając wzrok
-Oczywiście, chcę się tylko zaprzyjaźnić- puścił jego rękę
-Smacznego- kelner postawił zamówione potrawy na stole, a w zasadzie niemal rzucił porcję Wyatta tak że narobił bałaganu a porcję Jamesa położył ostrożnie dotykając jego ramienia i uśmiechając się przymilnie, Chłopak zaczął się wiercić pod wpływem tego wzroku. To wcale nie było przyjemne
-Skarbie- Wyatt znów poszedł mu z pomocą- a może pójdziemy gdzieś indziej? Może do mnie ugotuję ci coś i po świętujemy w spokoju- James nie pojął aluzji, ale natręt tak
-Ale...- Zaczął chłopak
-Nie martw się zaopiekuję się tobą- wstał rzucił pieniądze na`stół i wziął James za rękę.
Gdy już wychodzili Black odwrócił się nagle i cała zawartość tacy jaką niósł natręt wylądowała na jego głowie
-Jestem pod wrażeniem- szepnął Wyatt wprost do jego ucha gdy przechodzili przez drzwi
-Ja muszę wracać- James popatrzył w stronę kawiarni
-Nie gdy burczy ci w brzuch- objął go- Trzymaj się mocno, u mnie w domu nikogo nie ma a mama ma na pewno jedzenia dla całej armii- i nie czekając na odpowiedź zniknął wraz z Jamesem w obłoku błękitnego świetła.

7 komentarzy:

  1. Wyatt zachowuje się strasznie zaborczo jak na nowo poznanego znajomego.Dziwię się, że James tak szybko mu zaufał i w dodatku poszedł z nim do domu. Przecież na dobrą sprawę nic o nim nie wie.Druga sprawa to dlaczego bohater czarodziejskiego świata jest tak biedny, że nie stać go nawet na porządny posiłek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zaczyna, plus ta niewinność James'a.. urocze.
    ahaha A ten kelner? to było świetne,, coś mi się zdaję, że nasz kochany James ma bardzo niską samoocenę,, chyba czas by Wyatt to zmienił *_*
    pisz szybciutko ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli te niebieskie obłoczki częściej będą ich zabierać tam gdzie mogą być sami to je polubię;) Wayett dopiero poznaje James'a, a już jest taki zaborczy... nawet to urocze. No i trzeba przyznać że ma sporą rodzinę. Mam nadzieję że ją też poznamy w jakichś ciekawych okolicznościach ;P
    Czekam.
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach...muzyka dla moich oczu. Świetne. Chociaż zdziwiłam się, że tak szybko mu James zaufał. Ja to bym tak łatwo na obiad nie poszła, a co dopiero do domu. o.O Nie, żeby mi się nie podobało...xD
    Harry jest...oh cholera, sory James( Nie umiem się przestawić. Za każdym razem palce same układają się na "Harry" ^^)jest taki strasznie dziwny. Nic się nie zmienił odkąd był w szkole. Biedaczyna.
    Ciekawe co takiego mu po tej wojnie zrobili, że zwiał na inny kontynent.
    Ciekawe co takiego stanie się w domu. Bardzo mnie to intryguje.
    Weny i chęci.
    Strzałka,
    ~Tirea

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem po wrażeniem pomysłowości. Sama piszę crossovery. Jak dla mnie jest super, nie mogę się doczekać następnej części. Ciekawa jestem czy jednak ktoś będzie w domu. Mam też taką prośbę. Mogłabyś wrzucić rozdział do innych swoich opowiadań z Harry'ego bo zaczęłam je czytać i się w nich po prostu zakochałam. Pozdrawiam i życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyatt zaczyna działać i albo to sprawka wujka Kupidyna, albo sam z miejsca zauroczył się Jamesem. Ale James nie powinien tka nagle iść z obcym do jego domu. Czyżby tak szybko zaufał?
    Kelner był super. I jak jaki zły. :D

    Mnóstwo literówek się tu pojawiło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, Wayatt zakochany chyba działa tutaj "zakochany od pierwszego wejrzena" a James ha taki niewinny, ten kelner no proszę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń