Rozmowa
z przyjacielem wprawiła Harrego w bardzo dobry nastrój mimo, że musieli się
szybko rozstać. Teraz siedział w sypialni i raz za razem przywoływał w pamięci
kilka ostatnich godzin. Wszystko działo się tak bardzo szybko, że wciąż jeszcze
nie każdy szczegół do końca do niego dotarł. Nagle przestał się uśmiechać. Coś
co powiedział Wyatt właśnie zakołatało się w jego głowie...
- Wyatt!-
Krzyknął i nim dźwięk przebrzmiał, pojawił się przed nim mężczyzna.
- Co
się stało?- Zapytał, rozglądając się po pokoju i szukając oznak
niebezpieczeństwa.
- Masz
czas? - Popatrzył na blondyna uważnie.
-
Dla ciebie zawsze, skarbie - usiadł obok i pocałował w policzek.
-
Widziałeś naszą przyszłość...- Harry usiadł mu na kolanach - Nie chcę, żeby o
moim życiu decydował ktoś inny.
- Harry
- Wyatt ujął jego twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy - Kochanie widziałem
nas.. szczęśliwych, zakochanych no i... tak byłeś w ciąży.
-
Ale.... Wyatt ja nie chcę... nie teraz... i twoja rodzina, co oni na to?
-
Sam widziałeś, wszyscy się cieszyli - uśmiechnął się do niego - I przecież nie
będę cię zmuszał. Jeśli mam czekać i 50 lat, żeby stworzyć z tobą rodzinę
poczekam - tym razem pocałował go w usta.
- Chyba
wtedy się nie uda - roześmiał się Harry.
- Wszystko
się okaże - jeszcze jeden całus.
- Wyatt...-
Wziął głęboki oddech - Zabierz mnie dziś, gdzie nikt nie będzie nam
przeszkadzał.
-
Czemu?- Zapytał unosząc brwi.
- Nie
chcę, żeby ktoś nam przerywał... znaczy nie wiem czy się zdecyduje - zarumienił
się.
- Dziękuję
skarbie - jeszcze raz go pocałował, ale tym razem trochę bardziej zaborczo -
Wszystko czego chcesz... ale teraz muszę wracać do szkoły, mama jeszcze chce
przejrzeć tony książek. Ciocia Pheobe i Mel powinny wrócić za chwilę - zsadził
go z kolan - Jeśli czegoś jeszcze będziesz chciał po prostu krzyknij.
- Nie
będę ci już przeszkadzał - obiecał Harry i znów się rozpromienił. W tej wizji
przyszłości przynajmniej nie było śmierci, ale nie zamierza brać tego za pewnik.
Może nie zna się za bardzo na związkach, ale wiedział, że trzeba ciężkiej pracy
aby się udało, nawet jeśli dwoje ludzi kocha się tak bardzo jak oni. Wyatt nie
mógł doczekać się powrotu do domu... a właściwie pragnął już porwać Harrego do leśniczówki
wujka. Nie chciał go jednak przestraszyć. Miał przecież pełne prawo odmówić tylko
że on raczej nie poradzi sobie z własnym pożądaniem. Nigdy jeszcze nie chciał
kogoś tak bardzo jak tego chłopca. Na początku zwyczajnie mu się podobał, ale
też niemal jednocześnie skradł jego serce. Z każdym dniem kochał go coraz
bardziej. Był jednak tylko człowiekiem i miał swoje potrzeby dlatego zadba o to,
żeby Harry się nie wycofał, a jeśli nawet to nie pomoże przyjmie to z
godnością.
Musiał
być na to przygotowany. Nigdy jeszcze nie miał do czynienia z ofiarą molestowania
czy gwałtu. Jednak odkąd się dowiedział, gromadzi na ten temat wszystkie możliwe
informacje na ten temat i w teorii wiedział jak się zachować. Oby w praktyce
było tak samo.
- Harry
jesteś tu?- Zapytał materializując się w sypialni.
- Kąpię
się! - Odkrzyknął chłopak z łazienki i Wyatt usłyszał szum lejącej się wody.
- Idę
do Leśniczówki zawołaj jak skończysz - uśmiechnął się mężczyzna.
- Dobrze
- z drugiego pomieszczenia dało się słyszeć cichy śpiew chłopaka. Wyatt pokręcił
głową i czym prędzej przeniósł się do lasu. Harry z każdą minutą coraz bardziej
go kusił i dla swoich osobistych, niezbyt szlachetnych powodów chciałby żeby w
przeszłości ukochanego nie było tych złych wspomnień. Chciał aby był w pełni świadomy
jak na niego działa. Niestety nie był, a jego zaczęła już boleć głowa ze
zdenerwowania. Tej nocy musiał się wykazać najwyższa samokontrolą. Nie
wybaczy
sobie jeśli go wystraszy chociaż w małym stopniu. Domek był niewielki, ale przytulny. Wyatt już wcześniej zrobił
zakupy, teraz musiał posprzątać i chociaż
chciał,
żeby było romantycznie z jakiegoś powodu świece i łagodna muzyka wydawały mu
się bardzo nie trafionym, wręcz przytłaczającym pomysłem. Zadbał za to o kwiaty,
które Harry uwielbiał. Sypialnia wypełniła się tysiącem róż i lilii. Zdobył się
też na przyćmione światło i szampan. Teraz pozostało mu tylko czekać i miał
nadzieje, że już nie długo, bo na samą myśl jego penis stawał na baczność i był
bardziej niż gotowy do akcji.
- Pięknie
tu - na te słowa Wyatt omal nie wyskoczył ze skóry, odwrócił się gotowy do walki
- Skarbie
miałeś....- Harry uciął jego słowa jednym słodkim pocałunkiem.
- Nie
wiem na ile starczy mi odwagi – szepnął, gdy się od siebie oderwali i mężczyzna
zobaczył, że stoi przed nim w samym szlafroku. Głośno przełknął ślinę- Nawet
nie wiem, czy robię to dobrze - z każdym słowem robił krok bliżej łóżka, nie
przestając patrzeć Wyattowi w oczy - Ale chcę to zrobić...ufam ci - materiał
opadł, a on wślizgnął się pod koc, rumieniąc wściekle. Wyatt tylko przez kilka
chwil nie bardzo wiedział co robić. Po prostu stał i patrzył. Ale zaklęcie skończyło
się, gdy Harry zakrył się po same uszy. To sprawiło, że zaczął się rozbierać z
prędkością światła.
- Nie
musisz się wstydzić skarbie - uśmiechnął się gdy kładł się obok - Pamiętaj jeśli
chcesz przestać albo coś zmienić, powiedz mi.
- Wiem
- uśmiechnął się i przytulił do ukochanego mężczyzny - Ale ja....
- W
porządku nie martw się, wszystko będzie dobrze - pociągnął go na siebie i ułożył
na swojej piersi - Zrobimy to tak, żebyś nie czuł się przytłoczony - sięgnął do
jego krocza bardzo powoli – zaczął pieścić już nabrzmiałą erekcją Harrego. Ten
nie pozostał mu dłużny. Z uśmiechem spojrzał w dół, między ich ciała i zaczął naśladować
jego ruchy. Wyatt całował szyję i ramiona kochanka, druga ręką
bardzo
wolno zjeżdżała wzdłuż jego pleców na pośladki. Zaczął je delikatnie masować.
Harry jęknął, gdy ten ścisnął je mocniej. Obie erekcje ocierały się o siebie, powodując
koncert cichych westchnięć mężczyzn.
- Nie
bój się teraz - Wyatt wsunął język do ust Harrego całując go z całą pasją na
jaką było go stać. Ale nie to sprawiło, że chłopak zadrżał. Mężczyzna zrobił
dokładnie to samo ze swoim palcem, bardzo delikatnie, powoli torującym sobie
drogę w jego ciasnym kanaliku- W porządku?- Zapytał, przestając i patrząc mu w
oczy.
-Tak
- Harry uśmiechał się. Nie bolało i nie było tak nieprzyjemnie jak myślał, że
będzie.
- Cieszę
się – Wyatt skubnął płatek jego ucha - A teraz połóż się na brzuchu- Chłopak w
oka mgnieniu wykonał polecenie. Kochanek usadowił się między jego rozchylonymi
nogami i nachylił się nad jego pośladkami, sięgając językiem do dziurki.
- Wyatt!
- Krzyknął zaskoczony Harry.
- Ci...
to pomoże - szepnął i raz jeszcze wsunął język w szparkę, tym razem troszkę głębiej.
Jego ręce błądziły po plecach, nogach i pośladkach chłopaka. Po kilku minutach
Harry zaczął mieć kłopoty z oddychaniem i nie mógł już utrzymać się bez ruchu w
jednym miejscu. Erekcja coraz boleśniej wbijała się w materac. Wyatt mógł się
tak bawić godzinami. Słuchać jego ochrypłego głosu, smakować tej części ciała
która była najbardziej prywatna. Cały ten wieczór był niemal idealny. W końcu
jednak i on sam bardzo chciał dojść, a nie zamierzał robić tego w ten sposób.
Zmienił pozycję i Harry znów siedział mu na biodrach.
- Unieś
się - chłopak patrząc mu w oczy wykonał polecenie - A teraz bardzo powoli- nim
skończył to mówić czubek jego penisa znalazł się we wnętrzu kochanka. Obaj
jęknęli i Harry zrobił coś, czego chyba żaden do końca się nie spodziewał. Po
prostu wsunął w siebie cały członek i siedział mu teraz na jądrach. Wyatt zaczął
się ostrożnie poruszać i przytulił chłopaka do siebie. Wiedział, że za chwilę
wszystko
się skończy, nie zależnie jak bardzo chciał zatrzymać ten moment.
Harry
jeszcze nigdy nie czuł się tak wspaniale i nie zamierzał powstrzymywać radości
dlatego był coraz głośniejszy, co mężczyzna zdawał się lubić. Gdy ruchy bioder
Wyatta przyspieszyły, nie mógł się już powstrzymać i z głośnym okrzykiem
wystrzelił na jego brzuch. Mężczyzna czując lepką substancję, sam już nie miał
siły się powstrzymać i uderzając raz ostatni prostatę kochanka doszedł, całując
go namiętnie.
- Wszystko
dobrze kochane? – Zapytał, gdy tylko złapał oddech.
-Tak
- Harry przysunął się jeszcze bliżej - nie mogłem marzyć o lepszym pierwszym
razie – pocałował go czule w policzek. Po chwili spał już w najlepsze.
- Kocham
cię - szepnął jeszcze Wyatt, przykrywając ich i on też odpłynął w zasłużony sen,
szczęśliwy i spełniony.
Ten opis wspólnej nocy bardzo mi się podobał. Wyatt jest naprawdę czułym kochankiem wrażliwym na potrzeby towarzysza. Miał trudne zadanie i wykonał go na piątkę, a i Harry wykazał większą odwagę niż by się można po nim spodziewać.
OdpowiedzUsuńA co będzie jak sobie właśnie dzidziusia zrobili? A zabezpieczenia to gdzie, na lekcjach się nie uważało co?
Ja sobie spokojnie poczekam co z tego wyniknie. Jakby co to na pampersy przyślę.:))
ich pierwszy raz jest wspaniały nie mogła być chyba wspanialsza bardzo się cieszę z takiego zakończenia
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Wszystko tak fajnie opisane, ma taki swój klimat:)
OdpowiedzUsuńWeny życzę.
Ha! Kolejny zaliczony. Jestem z siebie dumna. Co prawda zupełnie nie kojarzę tego młodego pokolenia z Czarodziejek, ale i same Czarodziejki, jako tako. I ich mężów, oprucz Henry'ego... Cóż, strasznie lecisz do przodu z akcją. Nie sądzę, żeby osoba z taką trumą, jaką najwyraźniej miał Harry (a musiała być ogromną, skoro przez trzy lata nie miał erekcji!) po około tygodniu zgodziła się na pełną penetrację. Ciężko mi nawet się zgodzić ze zwykłym dotykiem, nie wspominając już o pocałunku, ale trudno. To Twoja wizja. Ogólnie zamysł jest fajny i na pewno bedę czytać dalej. Zły Dumbledore i przyjaciele, którzy się odwracają od Wybrańca zdecydowanie do mnie przemawiają. Fajnie, że zostawiłaś mu kilka dobrych dusz i to miło, że pozwolisz im walczyć z Czarodzieami z Ameryki. FAcet Harry'ego rzeczywiście zaborczy, ale ma dobre intencje, więc wybaczamy. Och, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że nie ma tu całej hordy potulnych i milutkich śmierciożerców! A teraz trochę ponarzekam... Błędów jest zdecydowanie mniej niż wtedy, gdy zaczynałam czytać Twoje teksty, ale nadal są. Wymienianie wszystkich zapewne nie ma sensu, ale jeden razi szczególnie przez całe opowiadanie. NAPRAWDĘ!!! Razem, proszę Cię, nie zapominaj o tym. I jeszcze nazwisko: Weasley, nigdzie nie ma tam r, a u Ciebie przewija się przez cały czas, zupełnie nie rozumiem dlaczego. Leżą też przecinki i spacje po znakach interpunkcyjnych. No nic, już nie marudzę. Pozdrawiam, Justa
OdpowiedzUsuńNo, widzę, że Harruś wreszcie się przemógł;p Fajnie napisane, heh podobało mi się jak opisałaś to ich wejście do łóżka, nic romantycznego, tylko szybko, żeby były Gryfon się nie spłoszył:) Nie ma, co tu dużo pisać. Rozdział świetny, tylko czasami tak opisujesz, że mam wrażenie, iż Harry jest małym chłopcem, a nie dorosłym mężczyzną. Życie dało mu po dupie, to raczej powinien być silniejszy a nie taki, hmm... Delikatniutki;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ich pierwszy raz wyszedł Ci tak... romantycznie. Bardzo mi się podobał :) Wyatt dba o Harrego i to sie liczy. No i oboje chcą wspólnej przyszłości!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Harry szybko spotka się z pozostałymi przyjaciółmi. Radością trzeba się dzielić ;)
Weny i czasu na pisanie.
gnose
*_* waaaa Harry się zdecydował. Jak uroczo... cisza ,spokój i leśniczówka. Bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńA będzie coś między Georgem i Woodem? *_*
Twoja Maru;3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, tak Wayatt jest bardzo czułym, kochankiem dbającym o potrzeby towarzysza, wspólna noc bardzo och cudnie opisana...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka